Bracia F., 23-letni Ernest i 21-letni Arkadiusz, zabili w niedzielę siekierą swoich sąsiadów: 29-letniego ojca oraz jego córki 2-letnią Emilię i 6-letnią Sabinę. Po zabójstwie ukradli samochód, który potem spalili. Mężczyźni przyznali się do winy. Grozi im dożywocie. - Mężczyźni byli nietrzeźwi, teraz czekamy na wynik ekspertyzy pod kątem narkotyków. Sprawcy odpowiadają na pytania, przedstawiają swoje wersje zdarzeń - mówi Mirosław Adamski, rzecznik prokuratury okręgowej w Poznaniu.
Przed prokuraturą w Złotowie zebrało się we wtorek ok. dwustu osób, które domagały się dla morderców kary śmierci. - Zlinczować ich! Na krzesło elektryczne! - krzyczeli zebrani. Wejście zabezpieczyła policja, obawiając się, że w czasie wyprowadzania sprawców dojdzie do samosądu.
Zbrodnię odkryła w niedzielę ok. godz. 19 żona zabitego, matka dziewczynek. Wróciła do domu z pracy i nie mogła się dostać do środka. Sąsiedzi wyważyli drzwi i razem z nią odkryli zmasakrowane ciała. Kilka godzin później policja już miała sprawców. Zatrzymała ich w domu. Starszy z nich wyszedł właśnie z więzienia "za dobre sprawowanie".