Trzydziestoletni mężczyzna, który wciąż woli nie upubliczniać swego nazwiska, zgłosił się w 2003 r. na kurs maszynistów kolejowych w Petersburgu. To dość nisko płatna praca, dlatego zarządzający kolejami często poszukują pracowników poprzez ogłoszenia uliczne i prasowe. - Nie spodziewałem się, że moje życie prywatne będzie dla nich jakąś przeszkodą - wspomina Rosjanin.
Koleje zdecydowanie odmówiły jednak zapisania go na kurs maszynistów i w oficjalnym piśmie poinformowały, że nie zdobędzie u nich pracy, bo "jest chory psychicznie". Kolejowi lekarze tłumaczyli podczas rozprawy sądowej, że kontrowersyjną diagnozę przepisali z dokumentacji komisji poborowej, która w połowie lat 90. zwolniła mężczyznę z obowiązkowej służby wojskowej. - Mojego klienta nie powołano do wojska, wpisując do kartoteki, że jest homoseksualistą, czyli cierpi na chorobę psychiczną. Zmuszono go też do wizyt w klinice psychiatrycznej - potwierdza adwokat Dmitrij Bartionow. - Wprawdzie było to zgodne z prawem obowiązującym do 1999 r., ale wielu gejów do dziś nie może się uwolnić od tej etykietki.
Rosyjscy psychiatrzy dopiero w 2003 r. uznali, że nie muszą leczyć geja z orientacji seksualnej, i zwolnili go z listy pacjentów kliniki. A teraz werdykt petersburskiego sądu ostatecznie oczyścił jego kartoteki z wpisów o zaburzeniach psychicznych. Sędziowie nakazali też kolejom ponowne rozpatrzenie jego podania o pracę, choć mężczyzna nie szuka tam już posady.
Czy wyrok jest przełomem w walce o równouprawnienie rosyjskich mniejszości seksualnych? - To był wyjątkowy przypadek, bo koleje otwarcie poinformowały o przyczynach odrzucenia podania o pracę. Zwykle kończy się na niedomówieniach - mówi socjolog Konstantin Sołowczuk.
Zdaniem rosyjskich działaczy gejowskich rosyjska milicja - głównie na prowincji - nadal nierzadko wykorzystuje dane o orientacji seksualnej do zastraszania niepokornych obywateli, np. szantażując ujawnieniem ich danych pracodawcom. - Niestety, jest na to społeczne przyzwolenie. Bycie gejem rzeczywiście kompromituje. Co gorsza, w tej sprawie trudno liczyć na wsparcie rosyjskich demokratów - mówi jeden z pracowników grupy Front SPID.
Liberalna opozycja zwykle tłumaczy, że w Rosji toczy się obecnie walka o demokrację i podstawowe prawa obywatelskie. Dlatego na dalszy plan muszą zejść problemy praw kobiet, przemocy w rodzinie czy dyskryminacji mniejszości. - Demokraci z politowaniem nazywają je też "zachodnimi wymysłami", co chyba zdradza prawdziwe intencje. Paradoksem jest, że tym razem dyskryminowany znalazł sprawiedliwość w cieszącym się złą sławą rosyjskim sądownictwie - mówi Sołowczuk.