Od 1 października na www.ocen.pl można wpisywać anonimowe opinie o wykładowcach ze wszystkich uczelni w Polsce. Założył go Dariusz Cyrek (tak się przedstawia, ale przyznaje, że nie jest to jego prawdziwe nazwisko), absolwent zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego i pracownik jednej z niepublicznych uczelni w stolicy. - Studenci potrzebują informacji, do którego wykładowcy najlepiej się zapisać na zajęcia. Zazwyczaj pytają o to kolegów. A jeśli w internecie mogą przeczytać takich opinii sto, to jest bardziej miarodajne - przekonuje Cyrek.
Testy portalu trwały trzy miesiące. Do tej pory - według autorów serwisu - zarejestrowało się ponad 3,5 tys. użytkowników, którzy wprowadzili do bazy danych 1692 wykładowców. Wśród uczelni dominują te z Warszawy i Białegostoku. W "rankingu" wykładowców pierwszą lokatę zajmuje mgr inż. Henryk Jeż z Politechniki Warszawskiej. Ma kilkanaście komentarzy w rodzaju: "Jakie on cuda robi w laboratorium. Jak opowiada, jak pieści słowem każdą nóżkę procesora".
Dariusz Cyrek twierdzi, że portal nie jest nastawiony na zysk. Jednak w internecie można znaleźć cennik reklam dla ocen.pl.
Idea pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Tam podobnych stron jest mnóstwo, a profesorowie uważają za zaszczyt znalezienie się na nich. Nie dla wszystkich jest to oczywiste. W internecie już toczy się dyskusja. Urażeni profesorowie pytają prawników, czy mogą być publicznie poddani ocenie typu "horror, kompletny brak kompetencji" albo "zakała wydziału". - To bardziej problem kultury komunikowania niż prawny. Oczywiście wykładowcy, którzy poczuli się urażeni, mogą zarzucić autorom wypowiedzi naruszenie dóbr osobistych - mówi dr Maciej Pacuła, specjalista od prawa prasowego w Instytucie Dziennikarstwa na UW.
Krytycznie ocenia też portal prof. Jerzy Woźnicki, prezes Fundacji Rektorów Polskich. - Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, że grupa studentów zaniepokojona wysokimi wymaganiami nauczyciela pisze na niego paszkwil - mówi.
Nowa ustawa o szkolnictwie wyższym wprowadziła obowiązek uwzględniania podczas oceny nauczyciela akademickiego opinii studentów. Nie zawsze budzi to entuzjazm na uczelniach. - Jak student może ocenić merytoryczne przygotowanie profesora? - pyta prof. Małgorzata Gersdorf, prorektor UW ds. nauczania. - Opinia studenta jest dla nas jedynie kryterium pomocniczym przy ocenie pracownika.
System z powodzeniem stosuje już jednak Szkoła Główna Handlowa, która w czerwcu wprowadziła specjalny system internetowy. Co więcej - by zachęcić studentów do wypełniania ankiet online, obiecała im 333 upominki (rozdano je w zeszłym tygodniu). - Operacja zakończyła się sukcesem - prawie wszyscy studenci ocenili wykładowców. Ci najlepiej ocenieni dostaną nagrody z okazji Dnia Nauczyciela rzędu ok. 5 tys. zł, a ci, którym studenci postawili uzasadnione zarzuty, pójdą na dywanik - mówi Jacek Polkowski, rzecznik SGH. I dodaje, że SGH zmierza do tego, żeby system nagród i kar był bardziej rygorystyczny.
Tym samym tropem idzie Uniwersytet Jagielloński. W ubiegłym roku akademickim uczelnia przeprowadziła ankietę wśród studentów "Zadowolenie ze studiowania". Wyników jeszcze nie ma. Gotową ankietę ma też już Politechnika Warszawska - będą ją wypełniać wszyscy studenci. Odpowiedzą m.in., na pytania, czy: wykłady rozpoczynały się punktualnie, były zrozumiałe, prowadzący odnosił się do nich z szacunkiem, prace na ćwiczeniach były oceniane obiektywnie.