Nominacja Miers wzbudziła dość przychylną reakcję Demokratów, ale za to sporo protestów ze strony chrześcijańskiej prawicy, która chciała, by prezydent nominował twardego konserwatystę.
Miers ma zastąpić przechodzącą na emeryturę sędzię Sandrę Day O'Connor, teoretycznie bliższą Republikanom, która jednak w najważniejszych głosowaniach była uznawana za głos centrowy. Ponieważ większość kontrowersyjnych spraw dziewięcioosobowy Sąd Najwyższy USA rozstrzygał w ostatnich latach większością 5-4, głos O'Connor był kluczowy.
Sprzeciwiła się ona m.in. ograniczeniom prawa do aborcji. A właśnie zmiana tego prawa jest głównym celem chrześcijańskiej prawicy. Popiera ona konserwatywnych kandydatów na prezydenta w nadziei, że nominują oni do Sądu Najwyższego konserwatywnych sędziów.
Już zgłoszoną na początku września nominację Johna Robertsa na przewodniczącego Sądu chrześcijańska prawica przyjęła bez entuzjazmu. Roberts nie był bowiem znany z otwartego sprzeciwu wobec aborcji. To "umiarkowanie" przyniosło mu jednak poparcie aż połowy Demokratów w Senacie, który musi zatwierdzać każdą nominację do Sądu.
Po nominacji Robertsa - który zastąpił zmarłego ostatnio przewodniczącego Sądu - konserwatyści liczyli, że następny wybór Busha będzie po ich myśli. Tymczasem Miers jest kandydatką, której poglądy są praktycznie nieznane. Konserwatystom pozostaje tylko ufać Bushowi, że zna kandydatkę. Tyle że przynajmniej dwóch obecnych sędziów Sądu Najwyższego wybranych przez prezydentów Reagana i Busha seniora jako konserwatyści, w najważniejszych głosowaniach staje po stronie liberałów.
- Od rana dostaję telefony od zaniepokojonych konserwatystów. Ich zdaniem to nie jest wybór, który popchnie Sąd Najwyższy w stronę, której oczekiwali, i którą obiecywał im prezydent w kampanii wyborczej - mówi prawicowa komentatorka Linda Chavez. Większość ekspertów wskazuje jednak, że dokładne przewidzenie, jak kandydat na sędziego będzie rozstrzygał w najważniejszych sprawach, to wróżenie z fusów.
Harriet Miers od 1994 r. doradzała Bushowi, ostatnio jako szef zespołu prawnego w Białym Domu. Do jej obowiązków należała również weryfikacja kandydatów prezydenta do Sądu Najwyższego. Przedstawiając w poniedziałek jej kandydaturę, prezydent akcentował głównie to, że Miers, jako kobieta w zdominowanym przez mężczyzn świecie prawniczym, zawsze była pionierką. Jako pierwsza kobieta została wybrana na prezesa wielkiej kancelarii w Houston, była też pierwszą kobietą przewodniczącym stowarzyszenia prawników stanu Teksas.
To, że kandydat do Sądu Najwyższego nigdy nie był wcześniej sędzią, jest rzadkie, jednak nie precedensowe. Sędzią nigdy nie był np. zmarły niedawno przewodniczący Sądu Najwyższego William Rehnquist.