Na pierwszych stronach indonezyjskich gazet ukazały się w poniedziałek fotografie trzech głów przypuszczalnych sprawców sobotnich zamachów na Bali. Siła wybuchu rozerwała ich ciała na strzępy. Policja liczy, że dzięki zdjęciom trafi na trop kolejnych terrorystów.
Według policji poza trzema zamachowcami samobójcami w przygotowaniu zamachów wzięły bowiem udział trzy inne osoby. I, co więcej, są oni nadal na Bali. - Przypuszczalnie siedzą teraz w kryjówce i czekają, aż sytuacja się uspokoi - uważa zachodni ekspert ds. terroryzmu Ken Conby.
Ze względu na stan ciał ofiar, które trudno jest zidentyfikować, bilans zabitych wahał się w poniedziałek od 19 do 22. Pięciu to cudzoziemcy, co najmniej trzech do Australijczycy. Polaków wśród ofiar nie było.
Podobnie jak po poprzednich zamachach w Indonezji, do sobotniego ataku nikt się nie przyznał. Policja przypisuje jednak zamachy Dżemai Islamii, działającej w tej części świata organizacji blisko związanej z al Kaidą.
W odróżnieniu od zamachów sprzed trzech lat zamiast samochodu z ładunkami wybuchowymi zamachowcy użyli tym razem ładunków na ciele odpalanych sygnałem z telefonu komórkowego.
Na sobotnią serię zamachów na Bali zarówno Indonezja, jak i i zagranica zareagowały wyjątkowo spokojnie. Wydaje się, że policja wie, co robi i ma sytuację pod kontrolą. Wielu turystów na Bali przerwało wakacje, ale nie jest to paniczny odwrót, jaki widzieliśmy trzy lata temu.
Większość kafejek i restauracji, poza samymi miejscami zamachów, w kurortach Kuta i Dżimbaran, gdzie wybuchły bomby, pozostaje otwarta. Nie panikuje też indonezyjska giełda, a Dżakarta i Międzynarodowy Fundusz Walutowy uspokajają, że sobotnie zamachy nie odbiją się na stanie gospodarki.
Ataki nie były zaskoczeniem. Władze indonezyjskie, amerykańskie i australijskie ostrzegały od dwóch miesięcy, że terroryści szykują coś dużego przed trzecią rocznicą zamachów na Bali.
Generał Ansiad Mbai z indonezyjskich służb antyterrorystycznych twierdzi, że za zamachami stoi dwóch obywateli Malezji - Azahari ben Husin, znany jako "Człowiek-Demolka" oraz Noordin Mohamad Topa, czyli "Człowiek-Kasa". To gwiazdy Dżemai Islamii i najbardziej poszukiwani terroryści w tej części Azji.
Obydwaj są uwikłani w zamach na Bali sprzed trzech lat oraz zamachy na hotel Marriott w 2003 r. i na ambasadę Australii w Dżakarcie w 2004 r. Prześlizgują się przez obławy policyjne, nie pomogła jak dotąd wyznaczona za nich nagroda w wysokości 100 tys. dol.