Władysław Frasyniuk i Tadeusz Mazowiecki przekonywali wczoraj do głosowania na PD. Ostatnie sondaże są dla tej partii bezlitosne - PD może liczyć na 2-3 proc. poparcia. To znaczy, że walczy już nawet nie o wejście do Sejmu (tu trzeba mieć ponad 5 proc.), ale o przekroczenie 3 proc., które gwarantują partii subwencję na cele statutowe i dają szansę na spokojne przetrwanie kadencji.
- Głos oddany na Demokratów nie będzie głosem straconym. Stratą będzie brak w Sejmie takich ludzi, jak: Tadeusz Mazowiecki, Marian Filar czy Jerzy Hausner - przekonywał wczoraj Władysław Frasyniuk. Jego zdaniem, jeśli PD nie wejdzie do Sejmu, PO będzie osamotniona - co widać w ostatnich dniach kampanii wyborczej: - Rany, które PO i PiS sobie teraz zadają, odbiją się na całej kadencji. Przecież dla każdego rządu najważniejsze jest pierwsze sto dni. To wtedy podejmuje się najważniejsze decyzje. PO sama nie zdoła zrealizować swoich propozycji, będzie wrogo traktowana przez wszystkie ugrupowania w Sejmie - ocenia Frasyniuk. Wczoraj wskazywał na zbieżności programów PO i PD - obie partie mają poglądy prorynkowe, chcą obniżać koszty pracy, uważają, że państwo, które wspiera inicjatywę obywateli, jest w stanie skutecznie walczyć z bezrobociem.
A co z sondażami? - Nie wierzymy w demokrację sondażową. Wierzymy w demokrację poglądów, w to, że ludzie pójdą do wyborów, będą się kierowali swoim rozumem - mówią liderzy PD. Liczą przede wszystkim na mieszkańców miast - inteligencję i młodzież - ludzi, którym zależy na naprawie jakości życia publicznego. Tadeusz Mazowiecki przypomniał, że w wyborach do europarlamentu poprzedniczce PD Unii Wolności też nie dawano szans - mimo to udało się jej wprowadzić do PE kilku posłów.