Jest kandydat na szefa IPN

Wybory nowego prezesa IPN. Janusz Kurtyka, szef krakowskiego oddziału IPN, został wczoraj kandydatem Kolegium Instytutu na jego prezesa. Głosowało na niego sześciu członków kolegium, w tym dwóch, których rodziny Kurtyka zatrudnia w IPN

Teraz kandydaturę Kurtyki musi zatwierdzić nowy Sejm. O stanowisko prezesa ubiegało się dziewięciu kandydatów. Wczoraj przez siedem godzin byli przesłuchiwani przez Kolegium IPN. Naprawdę faworytów było dwóch: obecny wiceprezes IPN historyk Janusz Krupski oraz Janusz Kurtyka.

Trzecim z poważnych kandydatów był znany badacz dziejów AK prof. Andrzej Kunert. Ale nie padł za nim żaden głos.

Bez dyskusji

Po przesłuchaniach odbyło się tajne głosowanie. Kurtyka dostał sześć, a Krupski pięć głosów 11-osobowego Kolegium. - Nie było dyskusji. Wszyscy byli zdecydowani - powiedział "Gazecie" członek Kolegium prof. Andrzej Paczkowski. Nie chce oceniać, czy wybór jest dobry. - Wypowiem się po decyzji Sejmu - mówi.

- Wygrała skrajna prawica. Umiarkowani ponieśli klęskę - podsumowuje inny członek Kolegium.

Głosowanie było tajne, ale wiadomo, że za Kurtyką głosowali na pewno Sławomir Radoń (przewodniczący Kolegium), Jan Draus oraz Teofil Wojciechowski - wszyscy z Małopolski.

Kojarzony z prawicą 45-letni Kurtyka mógł liczyć na głosy większości kolegium. Wybrane jeszcze w czasach AWS jest zdominowane przez zwolenników lustracji, którzy wielokrotnie krytykowali obecne kierownictwo IPN za brak radykalizmu w tej kwestii.

Z Kurtyką, który w roku 80. zakładał NZS a potem działał w podziemnej "Solidarności", przegrał umiarkowany Krupski, który ma za sobą poważniejszą kartę jako działacz dawnej opozycji demokratycznej.

Układ trzech

Jednak o zwycięstwie Kurtyki mogły też zadecydować względy pozapolityczne. Draus i Radoń są jego dobrymi znajomymi. Kurtyka wykłada i jest dyrektorem Instytutu Historii w przemyskiej Wyższej Szkole Zawodowej, gdzie rektorem jest Draus.

Z kolei w krakowskim IPN pracę znalazły bratowa Radonia, Cecylia i córka Drausa, Jolanta.

Radoń nie widzi w tym żadnego problemu. W rozmowie z "Gazetą" tłumaczył, że fakt zasiadania jego i Drausa w Kolegium IPN nie miał żadnego wpływu na zatrudnienie osób z ich rodzin w krakowskim oddziale Instytutu.

Przekonywał, że ta okoliczność nie miała też wpływu na to, jak głosowali w konkursie, w którym startował Kurtyka. - Osoby z naszych rodzin nie zostały zatrudnione przez Kurtykę, bo zatrudnia nie szef oddziału, ale dyrektor generalny IPN. W szkole w Przemyślu Kurtyka jest podwładnym Drausa. Gdyby było odwrotnie, to można by mówić o jakiejś zależności. Mam w tej sprawie kilka opinii prawnych, z których wynika, że nie są to powody, żebym ja albo Draus wykluczył się z udziału w głosowaniu - mówił nam Radoń.

Pytany, czy dla czystości sytuacji nie powinien przynajmniej wstrzymać się od głosowania na Kurtykę, Radoń odpowiada: - A kto w ogóle powiedział, że ja głosowałem na Kurtykę? Głosowanie było tajne.

Cień Przewoźnika

Oponenci Kurtyki mają zastrzeżenia, że pod jego kierownictwem krakowski IPN stał się źródłem wycieku informacji z akt SB. Najpierw była sprawa krakowskiego działacza PO Zbigniewa Fijaka, który twierdził, że ma z krakowskiego IPN listę agentów i na własną rękę zlustruje lokalne środowisko inteligencji i dawnej opozycji.

Decyzją prezesa IPN Leona Kieresa Fijaka odcięto od dostępu do dokumentów. Kieres zwolnił też szefa krakowskiego archiwum IPN, wprowadzając tam swojego człowieka.

Kilka miesięcy później, w lipcu tego roku, z krakowskiego IPN wyciekły do mediów informacje kompromitujące jednego z najpoważniejszych kandydatów na prezesa IPN Andrzeja Przewoźnika, sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Kierowany przez Kurtykę oddział dostarczył też Kolegium informację, że w aktach SB jest zapis kartoteczny wskazujący na Przewoźnika jako agenta. To wystarczyło, by Kolegium uznało, że Przewoźnik nie może kandydować.

Gdy pytaliśmy wczoraj Kurtykę, czy nie czuje dyskomfortu w związku ze sprawą Przewoźnika, zaprzeczył jakoby to z jego oddziału wyszły informacje na temat Przewoźnika. - Przyznaję, że czułbym się lepiej, gdyby materiały na jego temat nie znalazły się w moim oddziale. Nic na to nie poradzę, że tak się stało - powiedział.

Zamiary Kurtyki

Kurtyka mówił podczas przesłuchania, że zadaniem nowego prezesa będzie m.in. zmiana fałszywego przekonania opinii publicznej, że "IPN jest tylko od teczek", bo jego głównym zadaniem jest ochrona pamięci narodowej.

- Prezes nie powinien działać na granicy prawa i nie powinien być gwiazdą medialną - dodał.

Zapowiedział istotne zmiany kadrowe niemal we wszystkich działach IPN. Nie podał szczegółów.

Jego zdaniem powszechny dostęp do akt IPN powinien być realizowany za pośrednictwem naukowców i dziennikarzy. Opowiedział się za publikacją listy agentów SB (ale nie tylko nazwisk, także dat współpracy, informacji o przyczynach jej nawiązania i zerwania, bo "rzeczywistość nie jest czarno-biała, ludzie raz zwerbowani, starali się od SB uwolnić").

Jest też przeciwny ujawnianiu intymnych szczegółów z życia osób trzecich, które pojawiają się w teczkach.