18-letni uczeń sam się usprawiedliwi?

18-letni uczeń walczy o swoje prawa. - Za dwa miesiące będę pełnoletni. Byłem ciekawy, jak zmieni się moja sytuacja prawna w szkole. Zacząłem przeglądać przepisy i okazało się, że będą mógł sam sobie usprawiedliwiać nieobecności na lekcjach - mówi Bartek Gryndzia, uczeń XXI LO w Łodzi

Bartek powołuje się na kodeks cywilny i konstytucję, która każdej pełnoletniej osobie daje "pełną zdolność do czynności prawnych", a więc również prawo do usprawiedliwiania się w szkole.

Dyrektor liceum Janusz Bąk nie chce o tym słyszeć. - Honorujemy wyłącznie usprawiedliwienia od rodziców. Taki jest statut szkoły, taki zwyczaj.

- A mój dyrektor zgodził się, bym sam pisał sobie usprawiedliwienia. Pod warunkiem że nie rozgadam tego w szkole - mówi kolega Bartka Rafał Tarsalewski, pełnoletni uczeń I LO w Pabianicach.

- Co takiego? Jakieś nieporozumienie - zaprzecza zakłopotany dyrektor Jarosław Smolarek. - Powiedziałem tylko, że rzecznik praw obywatelskich pozwala pełnoletnim uczniom się usprawiedliwiać, ale co innego mówi kuratorium i statut szkoły. I obiecałem poruszyć ten problem na radzie pedagogicznej.

Bartek poszedł do kuratorium. Przedstawił swoje wątpliwości. Dyskusja trwała trzy godziny. Co dała? Wizytator Jerzy Śnieć: - Nic. On nadal uważa, że może sam się usprawiedliwiać, bo niby jest dorosły.

"Gazeta": - A nie może?

- Oprócz kodeksów jest jeszcze prawo oświatowe - twierdzi Śnieć. - Co z tego, że chłopak jest pełnoletni? W szkole jest przede wszystkim uczniem. A szkoła - zgodnie z ustawą - musi go edukować, opiekować się nim i wychowywać. Jak ma to robić, skoro w każdej chwili będzie mógł nie przyjść na lekcje i sam się usprawiedliwić. Dlatego usprawiedliwiać powinni rodzice.

Jerzy Szczepaniak, łódzki adwokat, uważa, że rację ma chłopak: - Gdy skończy 18 lat, będzie mógł przedstawiać własne usprawiedliwienia, a szkoła będzie musiała je honorować. Nie znaczy: uznać. Jeśli napisze: "Nie przyszedłem na lekcje, bo bolał mnie brzuch", ale nie przyniesie zaświadczenia od lekarza, szkoła może ocenić jego tłumaczenie za mało wiarygodne i nie usprawiedliwić nieobecności. Jeśli jednak napisze: "Miałem wypadek" i przedstawi np. zaświadczenie z policji, dyrektor nie będzie miał podstaw do odrzucenia usprawiedliwienia. Bo nieważne, kto się podpisał - uczeń czy rodzic. Oboje są pełnoletni. Ważna jest wiarygodność powodów nieobecności.

Szkoły rzadko wchodzą w takie analizy. Dla większości sprawa jest oczywista. - Pełnoletni uczeń to wciąż uczeń. Mogą go usprawiedliwiać wyłącznie rodzice, bo łożą na jego utrzymanie i mają prawo wiedzieć, czy nie wagaruje - uważa Zbigniew Jakuszko, dyrektor V LO w Lublinie. Szkoły boją się też niskiej frekwencji na lekcjach. - Już teraz jest kiepska. A jeśli jeszcze każdy będzie mógł się sam usprawiedliwiać, to w najstarszych klasach połowa ławek będzie pusta - ostrzega dyrektor XXI LO w Łodzi.

Co na to Ministerstwo Edukacji? - Pełnoletni uczeń ma prawo sam się usprawiedliwiać, jeśli pozwala na to statut szkoły - twierdzi Anna Radziwiłł, wiceminister edukacji.

"Gazeta": - Statut szkoły jest ważniejszy od konstytucji!?

Radziwiłł: - Tak. To umowa społeczna, która określa reguły gry w konkretnej szkole, zaakceptowane przez nauczycieli, uczniów i rodziców.

Bartek to dobry uczeń. Rok temu wymyślił i urządził w szkole salę sądową. Teraz zapowiada, że zmusi szkołę do respektowania konstytucji i sam będzie pisać sobie usprawiedliwienia. - Dostanie wtedy upomnienie, potem naganę, w ostateczności zostanie skreślony z listy uczniów. Zgodnie ze statutem - zapowiada dyrektor Bąk.

Dyrektor Smolarek z I LO w Pabianicach: - Usprawiedliwienia od pełnoletnich uczniów to olbrzymi problem. Każdy interpretuje go inaczej. Ministerstwo powinno wreszcie zająć jasne stanowisko, żebyśmy wiedzieli: przyjmować te usprawiedliwienia czy nie.

- Żadnej wykładni nie będzie - informuje wiceminister Radziwiłł. - Prawo to niejedyna droga rozwiązywania konfliktów. Jest jeszcze dobra wola. Dyrektor czy wychowawca powinien usiąść z uczniem i się dogadać.