To jedno z pierwszych orzeczeń w Polsce. - To bardzo pozytywna wiadomość - cieszył się dyrektor Szpitala Grochowskiego w Warszawie Wiesław Marszał. To on wygrał w sądzie. O sukcesie dowiedział się od "Gazety", bo skargi na działania komorników sąd rozpatruje na posiedzeniu niejawnym, bez udziału stron.
Jeśli orzeczenie warszawskiego sądu rejonowego uprawomocni się, to będą mogły powoływać się na nie setki innych zadłużonych szpitali w kraju. Jak pisaliśmy w zeszły czwartek, choć szpitale przystąpiły do restrukturyzacji, nadal mają problem z komornikami, bo przyjęta w kwietniu ustawa oddłużeniowa, która miała ich chronić, jest nieskuteczna. A winne jedno słowo. Sejm uchwalił, że postępowania komornicze się zawiesza, a nie umarza. Lukę wykorzystują komornicy i zajmują konta.
Tak było i z zadłużonym na 30 mln zł Szpitalem Grochowskim. Konto komornik zajął w połowie lipca na wniosek dwóch firm, którym placówka winna jest ponad 2 mln zł (głównie za sprzątanie budynku).
Od wczoraj sąd zawiesił egzekucję jego długu, ale tylko dla tych dwóch firm. Nie oznacza to więc, że szpital nie będzie już nękany przez komorników. Sąd stwierdził bowiem, że egzekucje nie są zawieszane z mocy prawa. Dlatego za każdym razem, gdy do komornika zgłosi się wierzyciel, ten musi rozpocząć egzekucję. Ale jeśli dowie się, że szpital restrukturyzuje dług, musi egzekucję zawiesić. Jeśli tego nie zrobi, trzeba szybko złożyć skargę do sądu, bo pieniądze, które przez ten czas zdąży przejąć komornik, wpłyną na specjalny depozyt. I tam trafi ok. 900 tys. zł, które do wczoraj ściągnął komornik od Szpitala Grochowskiego. Będą tam do końca restrukturyzacji.
Mimo to dyrektor Marszał jest zadowolony. Teraz będzie mógł wziąć w banku wielomilionowy kredyt na spłatę długów, bez obaw, że zabierze je komornik.
Szpitalom chce pomóc Ministerstwo Zdrowia. Rozesłało im instrukcje, jak mają bronić się przed komornikami.