Ukraina: tajemnicze zniknięcia noworodków

Czy za zniknięciami noworodków w szpitalu w Charkowie kryje się nielegalny handel organami? Przedstawicielka Rady Europy, która przyjrzała się sprawie na miejscu, twierdzi, że znalazła na to dowody

- Nie wiedziałam, czy pogłoski o znikających dzieciach są prawdziwe - powiedziała ukraińskiej gazecie "Kommersant Ukraina" Ruth-Gaby Vermot-Mangold, sprawozdawczyni Rady Europy. - Ale wygląda na to, że to prawda i noworodki rzeczywiście zniknęły. Pani Vermot-Mangold spędziła na początku września na Ukrainie cztery dni, odwiedzając szpital położniczy nr 6 w Charkowie oraz rozmawiając z rodzicami i miejscowymi urzędnikami. Rada Europy zainteresowała się sprawą po informacjach od ukraińskich organizacji pozarządowych, które uważają, że w charkowskim szpitalu noworodki są zabijane i sprzedawane instytutom medycznym do pozyskania organów.

- Kobiety boją się tutaj rodzić - powiedziała BBC Tatiana Zacharowa, działaczka Narodowej Ukraińskiej Federacji Rodzin Wielodzietnych. Miejscowa prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie trzech tajemniczych zgonów noworodków w 2001 i 2002 r.

Swietłana Puzikowa trafiła do charkowskiego szpitala w listopadzie 2002 r., w dziesiątym miesiącu ciąży. Wkrótce po urodzeniu poinformowano ją, że dziecko zmarło, a zwłoki trafiły do masowego grobu razem z 27 innymi płodami. Gdy rodzina zażądała dochodzenia, otwarto grób. Liczba szczątków różniła się od podanej, a płody nie miały organów wewnętrznych. Tatianę Dormintową w lipcu 2001 r. również poinformowano, że jej noworodek zmarł, jednak okazało się, że zwłoki należą do dużo większego dziecka. Podobny przypadek spotkał Lenę Zacharową w grudniu 2002 r. Zdaniem Tatiany Zacharowej oraz innych działaczy, w latach 2001-03 mogło dojść nawet do kilkuset podobnych przypadków.

Władze szpitala położniczego nr 6 w Charkowie wszystkiemu zaprzeczają. - Ani jeden przypadek nie został udowodniony - powiedziała dyrektorka placówki Łarysa Nazarenko. Nazarenko po spotkaniu z wysłanniczką Rady Europy stwierdziła, że w całej sprawie "nie ma nic poza kłamstwami i aktami prowokacji".

Pani Vermot-Mangold ujawniła jednak dziennikarzom, że znalazła dowody potwierdzające, że zdrowe noworodki były zabijane, a ich organy sprzedawano. W styczniu przyszłego roku ma przedstawić szczegółowy raport w tej sprawie Zgromadzeniu Parlamentarnemu Rady Europy. Być może wcześniej poznamy wyniki śledztwa prokuratorskiego. Prezydent Wiktor Juszczenko przyznał ostatnio, że handel ludźmi i organami jest poważnym problemem, i zapowiedział, że władze będą z nim walczyć.

Nie jest to jednak tylko problem Ukrainy. W zeszłym roku podczas debaty na ten temat w Radzie Europy parlamentarzyści mówili też o Mołdawii. W tamtejszych gazetach ukazały się ogłoszenia zachęcające matki do sprzedawania dzieci za 3 tys. euro.