Dwa miesiące temu poparcie dla kandydatury Donalda Tuska oscylowało w okolicach 10-12 procent, a eksperci zastanawiali się, czy jeszcze się liczy. Teraz według badań chce na niego głosować 41 proc. Skąd ta nagła odmiana?
Zdaniem Ewy Milewicz model prezydentury wyrzeźbił Aleksander Kwaśniewski. - Prezydent w Polsce kojarzy się raczej z umiarem, spokojem, nudą, powściągliwością - pisała.
Tusk postanowił dostosować się do polskich wyobrażeń o prezydenturze. Jest teraz spokojny, powściągliwy, cóż z tego, że trochę nudny.
W słowniku kandydata PO nadal pozostały sformułowania: "fundamentalna, radykalna zmiana, przywrócenie godności, honoru i bezinteresowności", ale próżno szukać retoryki antykomunistycznej, tyrad o potrzebie lustracji i ostrej krytyki III Rzeczypospolitej. W lipcu Kaczyński mówił, że "zaskakuje go agresywność Tuska". Teraz Tusk emanuje "siłą spokoju". Co więcej, przedstawia się jako "kandydat bezpieczny", któremu obce jest wymachiwanie szabelką. W programie Tomasza Lisa zarzekał się, że "nie jest misjonarzem" i stara się ludzi łączyć, a nie dzielić.
Sukcesem okazało się jego zaangażowanie w pomoc dla Polaków na Białorusi. W sierpniu jako jedyny lider opozycji spotkał się z liderką CDU Angelą Merkel, co było sygnałem - Tusk to polityk poważny.
Stara się pozytywnie wypowiadać o konkurentach. Nie podszczypuje już rywala z PiS Lecha Kaczyńskiego, co było stałym rytuałem stosunków PO-PiS. O Cimoszewiczu powiedział, że jest nadal poważnym kandydatem, i zgodził się na debatę telewizyjną, ba, dobrze mówił nawet o Aleksandrze Kwaśniewskim, doceniając jego osiągnięcia w polityce zagranicznej.
Poparł go Lech Wałęsa - utożsamiany z narodzinami "Solidarności" oraz kontrkandydat Zbigniew Religa, który wiosną był nadzieją niezdecydowanych. Poparcie Religi (choć według sondaży nie miał szans na wygraną) było jasnym sygnałem - to jest kandydat, który łączy Polaków.
- Tusk konsekwentnie poszerza elektorat. Wiadomo, że skoro chce wygrać w wyborach, będą na niego musieli zagłosować nie tylko liberałowie, ale wielu z tych, którzy pięć lat temu głosowali na Kwaśniewskiego - mówi Sergiusz Trzeciak, autor książki "Kampania wyborcza". - Także z tego względu stara się nie mówić o programie. To typowa kampania wizerunkowa, która ma przedstawić jego osobowość.
Na początku kampanii członkowie sztabu na kartce wypisali cechy Tuska, które w kampanii chcą uwydatnić. Postawili na: uczciwość, godność, przywiązanie do historii. Donald Tusk był współtwórcą hasła: "Człowiek z zasadami". Według jego współpracowników do jego kampanii nie trzeba było wielkich pieniędzy. Odpowiedzialny za finanse Platformy poseł Mirosław Drzewiecki twierdzi, że w sierpniu PO wydała na kampanię 5 mln, we wrześniu kolejne 5 mln. - To mniej niż inne komitety, ale my wydajemy lepiej - dodaje. Platforma wzięła kredyt z PKO BP (państwo zwraca koszty kampanii po wyborach).
Kampanię billboardową prowadzi dla Tuska znana firma Media Concept.
Billboardów PO jest znacznie mniej niż PiS. - Ale są w dobrych miejscach, to duże powierzchnie, podświetlone - mówi odpowiedzialny za kampanię Sławomir Nowak.
Inne komitety zawarły "pakietowe transakcje" i nie mają wpływu na miejsce ekspozycji. Bywa, że ich kandydaci w krzakach namawiają do głosowania.
Wprowadzono też jednolity układ graficzny - dzięki temu są rozpoznawalne - Oto plakat PO i Tuska. Inni przygotowali kilka plakatów, które trudno odróżnić w powodzi reklam.
Kampanię w mediach elektronicznych prowadzi firma MindShare (wcześniej reklamowała Nike i Volvo). Spot wyborczy nakręcił znany reżyser Jan Kidawa-Błoński. - Zostawiliśmy mu wolną rękę, powstało dzieło autorskie, bardzo osobiste, prawdziwe - powiedział "Gazecie" Maciej Grabowski odpowiedzialny za wizerunek PO. W filmiku na tle Gdańska Tusk opowiada, dlaczego zaangażował się w politykę, jak związał się z opozycją, jak pracował w firmie robót wysokościowych. - Tu niczego nie da się zanegować - mówi Grabowski. Podobne spoty przygotowali potem inni kandydaci, co podkreśliło sukces pierwowzoru.
Sztaby wyborcze popełniają błędy. Kilka z nich ewidentnie wykorzystał sztab Donalda Tuska. Większość - w tym Cimoszewicz i bracia Kaczyńscy - pojechała w sierpniu na wakacje z przekonaniem, że nic się nie stanie. Tusk prowadził kampanię, wykorzystując to, że na scenie politycznej jest sam. Nie doszło do zapowiadanej przez PiS polaryzacji sceny politycznej na Polskę akowską (reprezentowaną przez Kaczyńskiego) i postpezetpeerowską (Cimoszewicza). Na Tuska chcą oddać głos wyborcy, którzy nie chcą głosować na jednoznacznie kojarzonych Kaczyńskiego lub Cimoszewicza.
Obecne próby "ocieplenia" wizerunku zwolennika kary śmierci, rygoryzmu moralnego, lustracji i dekomunizacji Lecha Kaczyńskiego są mało wiarygodne. Włodzimierz Cimoszewicz jeszcze nie zdążył nawet tego manewru zastosować.
Tuskowi nie zaszkodziły ataki ze strony sztabu Włodzimierza Cimoszewicza o to, że PO przygotowało spisek i "znalazło" Annę Jarucką, oraz na razie nie szkodzi kampania przeciwko podatkowi liniowemu prowadzona przez PiS.
Sztabowcy Lecha Kaczyńskiego twierdzą, że obecne notowania to maksimum poparcia dla Tuska i ten kandydat "nie ma już skąd wziąć poparcia". Z kolei sztab Tuska zapowiada szczyt kampanii na drugą połowę września. Celem jest zwycięstwo kandydata PO w pierwszej turze wyborów.