Agnieszka Kublik: Dostałam list od Donalda Tuska. Napisał go sam?
Jacek Protasiewicz: W istotnym stopniu. Przedstawił założenia, a nasi doradcy do spraw przekazu przygotowali kilka wersji. Marszałek wybrał jedną z nich.
Pytam o to, bo czegoś tu nie rozumiem.
- Czego?
Tego, czego tu nie ma. Chodzi mi o luki w następującym akapicie: "W wolnej Polsce gdańszczanie wybrali mnie posłem. W Sejmie zobaczyłem chore układy. Postanowiłem z tym walczyć. Założyłem PO". Domyśla się Pan, czego mi tu brakuje?
- Że byli inni założyciele PO?
Tego też. A dlaczego marszałek sobie przypisał założenie Platformy, skoro uczyniło to trzech tenorów, czyli oprócz niego Andrzej Olechowski i Maciej Płażyński?
- Bo inicjatywa wyszła od Tuska, ma więc pełne prawo do tego, by napisać "założyłem PO".
W którym roku gdańszczanie wybrali Tuska posłem?
- W 1991 r.
A w wyborach w 1993 r. nie wszedł do Sejmu, bo jego partia KLD nie przekroczyła progu wyborczego. W wyborach w 1997 r. został senatorem Unii Wolności. Platformę założył dopiero w 2001 r. Te dziesięć lat jego piętnastoletniej politycznej biografii gdzieś zniknęły, dlaczego?
- Biorę na siebie odpowiedzialność za ostateczną formę i treść tego listu. Tusk chciał, żeby było w nim jak najwięcej detali, ale nie wszystko da się zmieścić w jednostronicowym liście i dlatego wyegzekwowałem usunięcie szczegółów nieistotnych z dzisiejszego punktu widzenia.
Czy nie chodziło o to, że Tusk wstydzi się tego fragmentu swojej biografii, bo UW zdradził i porzucił, a tak nie postępuje "człowiek z zasadami"? Tak przecież siebie prezentuje Tusk na billboardach.
- Zdradził? To UW odrzuciła jego program. To normalne, że w takiej sytuacji polityk odchodzi.
Czyli Tusk chciał w tym liście przyznać się, że kiedyś należał do KLD i Unii Wolności?
- Tak. Ale przekonałem go, by tego nie wpisywać, albowiem obie partie są już dzisiaj wyłącznie historią i nawet założyciele UW nie uznali za sensowne startować pod tym szyldem w najbliższych wyborach. Przekonywałem Tuska, że najważniejsze jest skoncentrowanie się na tym, co ma do zaproponowania w najbliższych pięciu latach. Niemal każdy wers listu był przedmiotem gorącego sporu.
Wyobrażam sobie, że gdyby dodać zdanie o przynależności Tuska do KLD i UW, to faktycznie o jeden wers list byłby dłuższy, ale na jednej stronie i tak by się zmieścił.
- Chodziło o to, żeby ten list ktoś przeczytał, a nie żeby w nim podane były wszystkie historyczne fakty.