Wczoraj o świcie policja zastukała do mieszkań Dżamila al Sayeda, byłego szefa służb specjalnych, Alego Hadżdża, byłego szefa policji i Raymonda Azara, byłego szefa wywiadu wojskowego. Jeszcze rok temu wszyscy oni byli jednymi z najbardziej wpływowych ludzi w kraju; uważano ich powszechnie za wtyczki wszechpotężnej Syrii, której wojska od połowy lat 70. stacjonowały w Libanie.
Wszystko zmieniło się w lutym 2005 r., kiedy potężna bomba zabiła byłego premiera Rafika al Haririego. Nie pełnił on już żadnych oficjalnych funkcji, ale był symbolem sprzeciwu wobec wpływów Syryjczyków. Niemal natychmiast pojawiły się spekulacje, że za zamachem stały tajne służby - czy to syryjskie, czy też rodzime sympatyzujące z Damaszkiem.
Na ulice Bejrutu wyszły setki tysięcy demonstrantów domagających się demokracji i wyjścia 14 tys. syryjskich żołnierzy. Weszli oni do Libanu w połowie lat 70., żeby zapobiec rozlewowi krwi (trwała wojna domowa między ugrupowaniami chrześcijańskimi i muzułmańskimi), ale wojna skończyła się w 1990 r., a Syryjczycy zostali.
W kwietniu tego roku, pod naciskiem demonstrantów i opinii międzynarodowej, Syria ugięła się i wycofała z Libanu. Al Sayed, przez ostatnich 15 lat szef tajnych służb, ustąpił dzień przed zakończeniem ewakuacji wojsk syryjskich.
Wczorajsze aresztowanie al Sayeda i dwójki kolegów ogłosił w telewizji premier Libanu Fuad Siniora. - Będą przesłuchiwani jako podejrzani, a zostali aresztowani na prośbę niemieckiego prokuratora Detleva Mehlisa, który kieruje ONZ-owskim śledztwem w sprawie zabójstwa al Haririego - powiedział.
Akcję przeprowadziła jednak libańska policja, bo od kwietniowych wyborów w Bejrucie rządzi dawna antysyryjska opozycja. Jednak sytuacja jest ciągle napięta, ponieważ stronnictwo "prosyryjskie" jest wciąż mocne. W ostatnich tygodniach z kraju wyjechało kilku dziennikarzy i parlamentarzystów obawiających się o życie (podobno istnieje lista osób do zlikwidowania), a wśród uciekinierów jest syn Haririego, który wszedł do parlamentu.
Śledczy ONZ w ciągu kilku tygodni mają przedstawić wyniki śledztwa Radzie Bezpieczeństwa. Prokurator Mehlis oskarżył niedawno Syrię, że stara się utrudniać dochodzenie. Prezydent Syrii zaprzecza, podobnie jak wyklucza udział Syryjczyków w zabójstwie premiera.