Imigranci skarżą Australię

W australijskim sądzie rozpoczął się precedensowy proces. Jego głównym bohaterem jest dziesięcioletni chłopiec, którego psychikę zniszczył pobyt w jednym z obozów dla uchodźców

Mahommad Badraie w imieniu swego nieletniego syna oskarżył rząd australijski o spowodowanie zaburzeń psychicznych u dziecka. Wszystko to miało się wydarzyć podczas prawie dwuletniego pobytu chłopca w oddalonym obozie dla uchodźców Woomera na pustynnym południu kraju, a także w ośrodku Villawood w Sydney. Chłopiec był tam świadkiem wielu traumatycznych wydarzeń. Ojciec domaga się od władz odszkodowania.

Proces jest nowością dla Australijczyków. Pierwszy raz w historii tego kraju sąd najwyższy w Sydney rozpatruje tego typu oskarżenie skierowane przeciwko rządowi. Jeśli władze przegrają proces, może uruchomić to lawinę podobnych pozwów. Najgorszy dla władz scenariusz przewiduje, że rodzice prawie 4 tys. dzieci imigrantów, które mieszkały w ciągu ostatnich pięciu lat w ośrodkach, mogą walczyć o odszkodowania.

- Ta sprawa nie dotyczy polityki przetrzymywania imigrantów - uważa adwokat chłopca Andrew Morrison. - Chodzi o to, że dziecko, zamiast otrzymać stałą opiekę medyczną, było permanentnie krzywdzone.

Zdaniem Morrisona warunki, w jakich żył chłopiec, były nie do wytrzymania nawet dla dorosłego człowieka. W czasie pobytu w ogrodzonym drucianym płotem ośrodku Woomera chłopiec doświadczył traumatycznych przeżyć. Pięcioletni wówczas Shayan widział zamieszki zbuntowanych imigrantów z policją tłumione za pomocą gazu łzawiącego i armatek wodnych. Był także świadkiem prób samobójczych i prowadzonych przez imigrantów głodówek. Te przeżycia spowodowały u dziecka ciężkie zaburzenia psychiczne. Chłopiec przestał pić, jeść i komunikować się z rodziną. W 2001 r. był wielokrotnie hospitalizowany. Mimo to odmowa jedzenia i picia oraz nocne koszmary się nie skończyły. Zdaniem rodziców dziecko nie potrafi się również zintegrować z kolegami ze szkoły w Sydney.

Adwokat Irańczyka twierdzi, że władze od miesięcy wiedziały o problemach chłopca. Informacje na ten temat miała przekazać odpowiednim władzom już trzy lata temu Australijska Komisja Praw Człowieka. Uznała ona, że przetrzymywanie chłopca jest krzywdzące, i zaleciła rządowi wypłatę rekompensatę i zwrot kosztów leczenia psychiatrycznego. Minister ds. imigracji Philip Ruddock odmówił interwencji.

Polityka rządu australijskiego wobec nielegalnych imigrantów uważana jest za jedną z bardziej restrykcyjnych na świecie. Przewiduje ona przetrzymywanie w ośrodkach nielegalnych imigrantów oraz pracowników, którzy przedłużyli sobie legalny pobyt. Mieszkają oni tam do momentu, aż ich podanie o zalegalizowanie pobytu zostanie rozpatrzone. Czasem trwa to latami. Wywołuje to sprzeciw grup praw człowieka domagających się zmiany restrykcyjnego prawa.