Kampanię społeczną "Zakończyć, by ocalić" wymyślili dwaj warszawiacy - Tomasz Karoń i Grzegorz Kowalczyk - na co dzień pracujący w agencji badawczej SMG/KRC. Plakaty graficznie opracował ich kolega 25-latek Łukasz Różyński. Druk sfinansowali sami.
Przyznają, że chodziło im o prowokacyjne postawienie pytania o dziedzictwo "Solidarności". - Obserwując, jak politycy przy okazji obchodów rocznicy Sierpnia '80 szargają to hasło na prawo i lewo, wykorzystując je do doraźnych politycznych celów, myślę, że zostało z niego niewiele - mówi Tomasz Karoń.
Grzegorz Kowalczyk w sierpniu 1980 miał kilkanaście lat. - Mimo że byliśmy młodzi, wszystko bardzo przeżywaliśmy. Dla nas Wałęsa był bogiem, a jego współpracownicy bohaterami - opowiada. Teraz mówi z goryczą: - Nadszedł czas, by "Solidarność" pochować. Tak jak nieboszczyka trzeba pożegnać, zamknąć w trumnie i zakopać w ziemi. Po to, by cokolwiek ocalić w pamięci z tego, co dla nas jest piękne i czyste.
Dyskusję z historią Karoń i Kowalczyk podjęli już rok temu, gdy z grupą znajomych rozlepili w Warszawie plakaty "Umierali w słońcu" przedstawiające współczesną młodzież w strojach powstańców. - Ta kampania jest bardziej kontrowersyjna, ale chcemy być dobrze zrozumiani - ona nie jest przeciwko "Solidarności". Wręcz przeciwnie - tłumaczą.
Bogdan Borusewicz, legendarny działacz "Solidarności", organizator strajku sprzed 25 lat
Widziałem plakat. Jest świetny. Ja odczytałem to hasło "Koniec" jako koniec komunizmu. Ale rozumiem jego wieloznaczność. Przykro mi, że młodzi ludzie przy okazji obchodów rocznicowych zobaczyli koniec "Solidarności". Ja go nie widzę. W nas te idee przetrwały do dziś.