Pułkownik Mieczysław Tarnowski nie przyznaje się do winy. W trakcie wczorajszego przesłuchania w katowickiej prokuraturze odmówił składania wyjaśnień. Nie został aresztowany. - Nie było podstaw do stosowania takiego środka zapobiegawczego - mówił w piątek prokurator Ireneusz Kunert, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Płk Tarnowski nadzorował w UOP pion śledczy, który prowadził śledztwo przeciwko Modrzejewskiemu podejrzewanemu o przestępstwo giełdowe. W lutym 2002 r. tę właśnie sprawę wykorzystano do zmiany na stanowisku prezesa Orlenu. Oficerowie UOP alarmowali warszawskich prokuratorów, że Modrzejewski planuje ucieczkę do USA. Nie była to prawda. Ale dzięki temu na dzień przed radą nadzorczą Orlenu otrzymali nakaz zatrzymania. Informacja o tej akcji o razu trafiła do telewizji, Modrzejewski stracił posadę.
Zdaniem katowickiej prokuratury płk Tarnowski nakłaniał podwładnych do zatrzymania prezesa Orlenu. - Nie mamy wątpliwości, że było ono bezprawne - mówi prokurator Kunert.
Z informacji "Gazety" wynika, że Tarnowskiego obciążają przekazane prokuraturze tajne notatki UOP oraz wewnętrzne przepisy dotyczące działań i podległości służbowej. - Mam nadzieję, że sprawa jak najszybciej trafi do sądu i będę mógł udowodnić, że nie zrobiłem nic złego - mówił płk Tarnowski po przesłuchaniu.
Były wiceszef UOP przyznał, że 7 lutego 2002 r. - w dniu zatrzymania Modrzejewskiego - był w kancelarii Leszka Millera. Odbyło się tam słynne spotkanie premiera z szefem UOP Zbigniewem Siemiątkowskim, minister sprawiedliwości Barbarą Piwnik i szefem resortu skarbu Wiesławem Kaczmarkiem. Omawiano możliwość zablokowania kontraktu na dostawy ropy, którego podpisanie przez Modrzejewskiego mogło zagrozić - według UOP - bezpieczeństwu państwa.
Tarnowski rok temu odszedł ze służb specjalnych. Wojskowe Służby Informacyjne, rozpuszczając informację o jego rzekomej współpracy z wywiadem wojskowym PRL, zablokowały mu wtedy awans na stopień generalski.
Nie jest to jedyny były oficer UOP, któremu w związku z aferą Orlenu przedstawiono zarzuty. W lipcu prokuraturę w charakterze podejrzanego opuścił płk Ryszard Bieszyński, były szef zarządu śledczego UOP. Teraz prokuratura przygotowuje się do przedstawienia zarzutów Zbigniewowi Siemiątkowskiemu. W jego przypadku trzeba jednak czekać na uchylenie immunitetu poselskiego.