Dopóki sprawa znajdowała się w Kolegium, dopóty organizatorzy Parady nie mogli się poskarżyć do Strasburga, bo to wymaga wyczerpania krajowej drogi odwoławczej.
Przypomnijmy - trzeciego czerwca prezydent Kaczyński wydał decyzję uniemożliwiającą przeprowadzenie Parady Równości - dorocznej imprezy organizowanej przez środowisko gejów i lesbijek. Publicznie mówił, że nie dopuści do "manifestowania orientacji seksualnej", bo uważa to za niemoralne. Odrzucał argumenty organizatorów, że nie zamierzają demonstrować seksualności, tylko zabrać głos w sprawie dyskryminacji mniejszości seksualnych. Prawnym pretekstem do zakazania Parady stało się prawo o ruchu drogowym, które wymaga uzyskania szeregu zezwoleń na "korzystanie z drogi w sposób szczególny" i zorganizowania kosztownych zabezpieczeń. Ten przepis (art. 65a), jako naruszający wolność zgromadzeń, zaskarżył niedawno do Trybunału Konstytucyjnego rzecznik praw obywatelskich.
W środę - po dwu i pół miesiącach od złożenia odwołania - Samorządowe Kolegium Odwoławcze wreszcie rozpatrzyło sprawę. Jak nam powiedział wiceprezes SKO Andrzej Grysiński, decyzję prezydenta uchylono z przyczyn formalnych. Organizatorzy Parady w odwołaniu do SKO napisali, że wbrew przepisom prawa administracyjnego urzędnicy prezydenta nie dali im możliwości zajęcia stanowiska, a informacja o tym, że dostarczone przez nich dokumenty nie satysfakcjonują urzędu, dotarła do nich po wydaniu przez prezydenta odmowy.
Kolegium uchyliło decyzję prezydenta i umorzyło sprawę ze względu na bezprzedmiotowość dalszego postępowania. To znaczy, że jeśli prezydent nie odwoła się od tego rozstrzygnięcia, stanie się ono prawomocne i nie będzie można go zaskarżyć do sądu administracyjnego. Wtedy droga do Strasburga stanie przez organizatorami Parady otworem.
Skargę pomagają im pisać prawnicy z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Na pewno będzie dotyczyć dyskryminowania ich przez prezydenta Warszawy w korzystaniu z wolności zgromadzeń i artykułu ustawy o ruchu drogowym, z którego władze Warszawy korzystają wybiórczo (nie wymagały spełnienia jego wymagań np. od organizatorów górniczego protestu pod Sejmem w sprawie wcześniejszych emerytur). - Zważywszy, ile czasu zajęło SKO rozpatrzenie odwołania, rozważamy także zaskarżenie luki w ustawie o zgromadzeniach. To, że nie wyznacza terminu na rozpatrzenie takiego odwołania, może uniemożliwić korzystanie z wolności zgromadzeń - mówi Adam Bodnar z Fundacji Helsińskiej, szef programu spraw precedensowych, do którego trafiła sprawa Parady Równości.