Grupa o nazwie Miłośnicy Męczeństwa odbędzie ćwiczenia w Isfahanie (gdzie przetwarzane są rudy uranu), Natanz (gdzie znajdują się wirówki do wzbogacania uranu), Buszerze (gdzie jest elektrownia atomowa) i Araku (gdzie produkuje się ciężką wodę). Przyszli męczennicy chcą bronić tych ośrodków przed amerykańskim atakiem.
Manewry zostały opatrzone kryptonimem "Tak dla Chameneiego" - w hołdzie dla Najwyższego Przywódcy Iranu ajatollaha Alego Chameneiego. - To pierwsze manewry poszukiwaczy męczeństwa - mówił przywódca grupy ochotników Mahammad Reza Dżafari. - Oprócz ćwiczeń typowych dla żywych tarcz będziemy też trenować wariant, w którym męczennik wysadza się na maszynerii wroga.
Teheran twierdzi, ze jego program nuklearny jest czysto pokojowy. Waszyngton i Tel Awiw podejrzewają jednak Iran, że pod przykrywką rozwijania energetyki jądrowej pracuje nad bombą atomową. Do niedawna jednym z głównych dowodów miały być znalezione w Natanz wirówki ze śladami wysoko wzbogaconego uranu (tylko takiego można użyć przy produkcji bomby). Eksperci jednak orzekli, że ślady powstały jeszcze w Pakistanie, od którego Iran kupował używane wirówki. Amerykanie nie są jednak przekonani. Jak podał niedawno "Washington Post", wywiad USA szacuje, że Iran dzieli około 10 lat od skonstruowania pierwszej bomby. - Amerykanie powinni wiedzieć, że każdy poszukiwacz męczeństwa z osobna jest małą bombą atomową - mówi Dżafari.
Miłośnicy Męczeństwa szukają ochotników za pomocą ogłoszeń w prasie. Ich ożywienie należy wiązać z tym, że w ostatnim miesiącu Iran uruchomił ośrodek w Isfahanie, który wcześniej przez osiem miesięcy był zaplombowany przez inspektorów ONZ. W tym czasie trwały długie i bezowocne negocjacje z europejską trójką - Niemcami, Wielką Brytanią i Francją.
Rząd Iranu wielokrotnie zaprzeczał, że bierze udział w werbowaniu i ćwiczeniu żywych tarcz. Jego zdaniem planowane manewry mają charakter czysto symboliczny.