W opinii mediów rosyjskich, które szczegółowo śledzą awanturę, Aleksander Łukaszenko miałby się w ten sposób mścić za litewskie plany budowy składowiska zużytego paliwa jądrowego tuż przy granicy z Białorusią.
Problem w tym, że takich planów nie ma. Litwini tłumaczą, że nie chodzi o składowisko paliwa nuklearnego, lecz słabo radioaktywnych odpadów z elektrowni atomowej, takich jak ubrania czy inne części wyposażenia, np. kable. Składowisko ma być wybudowane w pobliżu elektrowni atomowej w Ignalinie, która znajduje się zaledwie kilka kilometrów od granicy z Białorusią, ale i niedaleko od granicy z Łotwą.
Składowiskiem niepokoją się także Łotysze, ale litewskie władze uspokajają i zapewniają, że wszyscy otrzymają pełne plany budowy składowiska i raporty o jego wpływie na środowisko.
Zdaniem wielu litewskich obserwatorów groźby Łukaszenki oznaczają jednak, że Mińsk dąży do pogorszenia stosunków ze swym północnym sąsiadem. Miesiąc temu prezydent Białorusi na spotkaniu z rządem zaliczył Polskę i Litwę do krajów wrogich.
Łukaszenko groził wówczas, że zrezygnuje z eksportu białoruskich towarów przez port w litewskiej Kłajpedzie, pozbawiając Litwę wpływów z opłat za ten tranzyt. - Dlaczego mamy finansować wrogie nam państwo? Zobaczymy, jak sobie poradzą bez naszych pieniędzy - groził Łukaszenko.
Nieoczekiwanie groźby te wystraszyły szefa komisji spraw zagranicznych litewskiego sejmu Justinasa Karosasa. - Trzecia część towarów przeładowywanych w Kłajpedzie to towary z Białorusi, nie możemy się z tym nie liczyć - tłumaczył Karosas dziennikarzom. Jego zdaniem litewskie władze nie powinny pogarszać stosunków z Łukaszenką i skończyć z izolacją jego administracji. - Jeśli białoruscy ministrowie będą do nas przyjeżdżać, zobaczą, jak żyjemy, przekonają się do naszego systemu - uważa Karosas.
Inaczej genezę pogarszających się stosunków Mińska z Wilnem widzą Rosjanie. Całą winą za ten stan obarczają władze w Wilnie. Rosyjska gazeta "Komsomolska Prawda" kilka dni temu pisała: "Zaczęli oczywiście Bałtowie. Na początku zamknęli własną elektrownię atomową w ramach walki ze spadkiem po okupantach z ZSRR, a potem zaczęli się zastanawiać, gdzie schować zużyte paliwo. I wymyślili - na granicy z ostatnim w Europie państwem totalitarnym, akurat naprzeciw parku narodowego. Aby w razie awarii na składowisku promieniowanie poszło na Białoruś".
Według rosyjskiej gazety Łukaszenko w odwecie zarządził budowę na granicy z Litwą dwóch największych w Europie kompleksów chlewnych, w których będzie chodowane 216 tys. świń. Ścieki z chlewni mają popłynąć do Niemna, wprost na terytorium Litwy. Teraz Litwini protestują przeciwko planom budowy białoruskich chlewni.