Połówkę gryzonia w mrożonce znalazła kilka tygodni temu mieszkanka Stargardu Szczecińskiego. - Kiedy otworzyłam torebkę, zauważyłam, że w warzywach jest coś czarnego - opowiadała pani Katarzyna. - Myślałam, że to zepsuty kawałek kalafiora. Odłożyłam go na bok, a warzywa usmażyłam. Dopiero później zamarłam, jak zobaczyłam, że to mysz...
- W mrożonce nie było bakterii - zapewnia Maciej Gajewski, rzecznik firmy.
Mimo to Hortex zdecydował o wycofaniu ze sklepów wszystkich paczek "Warzyw na patelnię" z partii z myszą (czyli opakowania, które wyprodukowano od jednego włączenia do wyłączenia maszyn). Razem to ok. 50 tys. sztuk.
Sprawą zajął się też sanepid. - Sprawdzone zostały wszystkie etapy produkcji i sprzedaży mrożonek - mówi Renata Opiela z sanepidu w Szczecinie. - Nic nie znaleziono.
Skąd mysz wzięła się w mrożonce? - Nasze warzywa przywożone są z pól, gdzie żyją takie zwierzątka - mówi Zbigniew Ciaś, prezes spółki Polski Ogród produkującej mrożonki Horteksu. - To jednak wyjątkowa sytuacja. Pracuję tu od dwóch i pół roku i nigdy się coś takiego nie przytrafiło.
Klientka, która znalazła mysz, dostała od Horteksu prezent. Firma nie chce zdradzić jaki.