Ochroniarze studzienek i słupów

Złodzieje tak się rozpanoszyli, że ochroniarze muszą pilnować grobów, dworców kolejowych, słupów wysokiego napięcia i studzienek!

Betonowe części słupów wysokiego napięcia łączone są elementami z metalu. Właśnie one kuszą złodziei. Nie przeszkadza im, że 110 tys. woltów zabija w ułamku sekundy, a w najlepszym wypadku pali mięśnie na węgiel. Gdy złomiarze zdewastowali trzy słupy na południu Polski, Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny powiedział: dość! I wynajął ochroniarzy. Wyposażeni są w nowoczesne krótkofalówki i supersprzęt, którym jednak ze zrozumiałych względów nie chcą się chwalić.

- Na współpracę z agencjami ochrony zdecydowaliśmy się w trosce o bezpieczeństwo ludzi. Gdy słupy się zawaliły, o mały włos nie doszło do tragedii - wyjaśnia Łukasz Zimnoch, rzecznik GZE. Zginąć mogli nie tylko złodzieje, ale i ludzie przechodzący w pobliżu.

Rocznie GZE traci przez kradzieże 2-3 mln zł. Znikają fragmenty słupów, stacji transformatorowych, linii energetycznych. Całe osiedla zostają na jakiś czas bez prądu. - Istniało nawet ryzyko, że elektryczności nie będzie miał duży szpital w Piekarach Śląskich - dodaje Zimnoch.

Z usług ochroniarzy korzysta też Telekomunikacja Polska. Na Śląsku aż dwie firmy ochroniarskie pilnują studzienek z kablami. - Nie mamy wyjścia - rozkłada ręce Zbigniew Drohobycki, szef biura prasowego TP SA w Katowicach. Śląsk zajmuje niechlubne pierwsze miejsce wśród województw, w których dochodzi do największej liczby kradzieży miedzianych kabli. - Tylko w czerwcu mieliśmy 182 takie przypadki bądź próby. Kable kradną zarówno bezrobotni, jak i zorganizowane grupy przestępcze - dodaje Drohobycki.

Umundurowani ochroniarze pilnują także stacji kolejowych, torów i parowozów. Patrolują również cmentarze w dużych miastach: Krakowie, Warszawie czy Poznaniu. Na brak zajęć nie narzekają. Cmentarne hieny nie tylko zabierają kwiaty i znicze, ale potrafią nawet... sprytnie wykraść cały nagrobek.

- Ludzie zaczęli już spryskiwać farbą w sprayu krzewy, a na wazonach ryć inicjały, aby tylko ochronić własność. Ochroniarze mają temu zapobiec - mówi Andrzej Hoffmann, zastępca prezesa Spółdzielni Pracy "Uniwersum", która opiekuje się dwoma dużymi cmentarzami Poznaniu.

Ochroniarze muszą odbijać karty na specjalnych czytnikach rozstawionych na cmentarzach. W ten sposób ich szefowie mają pewność, że pracownicy się nie lenią. Efekt? Przypadków kradzieży i zniszczeń ubyło o połowę!