Będziemy wreszcie wiedzieli, kto kieruje edukacjš młodego pokolenia Polaków - przekonywał z sejmowej mównicy w imieniu Prawa i Sprawiedliwo?ci Jarosław Zieliński. To posłowie PiS i Porozumienia Kół Prawicowych zgłosili lustracyjnš poprawkę do ustawy o szkolnictwie wyższym.
- Czy można oddać kształcenie młodzieży w ręce służb bezpieczeństwa rodem z PRL? - pytał Antoni Stryjewski (RKN). Twierdził, że na ?li?cie Wildsteina? sš nazwiska wykładowców, a niektórzy dawni współpracownicy wywiadu prowadzš własne uczelnie. - Mamy kontrolę służb mundurowych i służb specjalnych nad szkołami wyższymi! - alarmował.
Nie pomogły apele wiceministra edukacji Tadeusza Szulca, że ustawa o szkolnictwie wyższym to nie miejsce na lustracyjne zapisy. Nie pomogły protesty czę?ci rektorów. 27 lipca Sejm wprowadził zapis o lustrowaniu rektorów, dziekanów i ich zastępców. Za - 213 głosów prawicy; przeciw - 180 głosów SLD, SdPl i UP. Teraz ustawa czeka na podpis prezydenta.
Okazuje się jednak, że z przepisu, który miał objšć kilkana?cie tysięcy osób, nici.
Wprawdzie posłowie rozszerzyli ustawę lustracyjnš z 1997 r. na rektorów i dziekanów, ale powołali się nie na ten artykuł, co trzeba. Powinni wpisać art. 6 i 7 ustawy lustracyjnej, bo to one wyliczajš stanowiska wymagajšce złożenia o?wiadczenia lustracyjnego. Tymczasem powołano się na art. 3.
- Artykuł ustawy, o który tak spierali się politycy, jest martwy. Stwierdza jedynie, że rektorzy czy dziekani to osoby publiczne. A to żadna nowo?ć - ironizuje prof. Jerzy Wo?nicki, który kierował powołanym przez prezydenta zespołem fachowców pracujšcych nad nowš ustawš o szkolnictwie wyższym.
Poseł PiS Kazimierz Marcinkiewicz przyznaje, że dotarły do niego wštpliwo?ci prawników: - Je?li rzeczywi?cie przepis jest martwy, to zrobimy wszystko, by ustawę znowelizowano.
Ale to będzie możliwe dopiero w nowym parlamencie. I pod warunkiem że nowi posłowie znów opowiedzš się za lustracjš na uczelniach. W tym roku akademickim lustracyjnego zamieszania na uczelniach raczej nie będzie.