Od początku roku dochodzą z rynku sygnały, że Odra poszukuje inwestora - powiedziała nam Bogna Sikorska, analityk branży spożywczej z Biura Maklerskiego BGŻ.
Jej zdaniem kluczowe w transakcji będzie ustalenie ceny i pogodzenie oczekiwań pracowników dotyczących gwarancji zatrudnienia, bo spółka ma rodowód pracowniczy. Na tym prawdopodobnie nie skończą się wydatki przyszłego inwestora. - Zakład wymaga dużych inwestycji - ocenia Sikorska.
Inaczej sytuację przedstawia PWC Odra. - Mieliśmy kilka ofert m.in. Mieszka i Jutrzenki. Ale to były propozycje przejęcia spółki - potwierdziła nam prezes Odry Cecylia Zdebik. - Nie ma akceptacji naszych akcjonariuszy dla takich rozmów. Nie uważamy, abyśmy musieli się teraz sprzedawać - dodała.
Jej zdaniem istnieje ryzyko, że potencjalni inwestorzy byliby bardziej zainteresowani przejęciem sztandarowego produktu - chałwy - niż rozwojem zakładu. A największym skarbem każdej firmy cukierniczej jest właśnie marka, bo same słodycze można produkować gdziekolwiek.
Odra z Brzegu (Opolszczyzna) słynnie przede wszystkim z produkcji chałwy sezamowej. Szacuje, że kontroluje ok. 55 proc. rynku chałwy w Polsce. Poza tym produkuje m.in. karmelki, czekoladki nadziewane, pomadki, irysy i gumki rozpuszczalne. Należy do średniej wielkości fabryk cukierniczych. Ma ilościowo ok. 5 proc. rynku.
Na początku lat 90. państwowa spółka została sprywatyzowana z udziałem pracowników, podobnie jak np. bydgoska Jutrzenka. Obecnie jej właścicielami jest 420 osób i akcje są mocno rozproszone - nikt nie ma decydującego głosu.
- Odra sama doskonale sobie radzi - uważa prezes Zdebik. W zeszłym roku sprzedała wyroby za 106 mln zł i zarobiła netto ok. milion złotych. Tegoroczna prognoza mówi o ok. 115 mln zł przychodów i ponad 1,5 mln zł zysku netto.
Ile jest warta firma? Na rynku spotkaliśmy się z opinią, że właściciele Odry chcieliby dostać ze sprzedaży swoich akcji ok. 140 mln zł. Prezes Zdebik uważa tę kwotę za przesadzoną. Szacuje wartość firmy jedynie na 60-80 mln zł.
Zainteresowanie Odrą wpisuje się w strategię np. Mieszka. Giełdowa firma z Raciborza rozwija się własnymi siłami, ale oficjalnie deklaruje, że rozgląda się za kandydatami do przejęcia. Warunkiem połączenia jest, aby wyroby dwóch spółek się uzupełniały, a nie konkurowały ze sobą na półkach, bo wtedy może nastąpić tzw. kanibalizm marek.
- Branża będzie konsolidowana - mówił nam w tym miesiącu prezes ZPC Mieszko Marek Moczulski. Wczoraj nie udało nam się uzyskać jego komentarza w sprawie oferty złożonej Odrze.
Na razie ton przejęciom na rynku cukierniczym nadaje Ziołopex, producent przypraw i ziół pod marką Appetita. Firma, kontrolowana przez wielkopolskiego przedsiębiorcę Jana Kolańskiego, przejęła przed rokiem władzę nad bydgoską Jutrzenką. Ta odkupiła później poznańską Goplanę od szwajcarskiej Nestle. Teraz Ziołopex przejmuje Kaliszankę - producenta słynnych wafelków Grześki. Po tej operacji umocni się na rynku cukierniczym z blisko 14-proc. udziałem. Więcej ma tylko Cadbury Wedel - ok. 20 proc. Spółki Wawel i Mieszko kontrolują po blisko 5 proc. rynku.
Nasz rynek cukierniczy jest atrakcyjny. Rocznie wydajemy na słodycze blisko 9 mld zł, czyli tyle co na piwo i wino. Ale zjadamy i tak prawie dwa razy mniej niż np. Austriacy i Irlandczycy. Rynek rośnie w tempie 6-7 proc. rocznie, a eksport - ponad 10 proc.