To chyba jakaś niewielka grupa

Mariusz Zawadzki: Jak poważnie należy traktować groźby brygad Abu Hafsa al Masriego?

Richard Evans, specjalista ds. terroryzmu z "Jane's'': - Ta grupa jest bardzo aktywna od dwóch lat, przynajmniej propagandowo. Nie możemy w 100 proc. wykluczyć jej udziału w jakichś zamachach, ale jej wiarygodność znacznie spadła po przyznaniu się do spowodowania wielkiej awarii prądu na wschodnim wybrzeżu USA.

Bardzo nietypowa i podejrzana jest retoryka brygad. W oświadczeniach poważniejszych grup jest zawsze obszernie cytowany Koran, a zamachy są uzasadniane na podstawie szariatu (prawa muzułmańskiego) i przykładów z życia proroka Mahometa. Tymczasem brygady piszą w sposób prosty, bez erudycyjnych dygresji religijnych. Ponadto, choć przyznają się do zamachów, w ich oświadczeniach nie ma żadnych elementów, które potwierdzałyby, że miały pojęcie o spisku, przygotowaniach, planie itp. Jest to raczej pustosłowie.

Wydaje się, że jest to jakaś niewielka grupa fantomowa, albo czysto propagandowa, jedna z wielu działających w Europie Zachodniej, bo większość jej aktywności dotyczy właśnie Europy i Turcji.

Wydaje się, że to, co nazywamy al Kaidą, jest w istocie całym zbiorem grup, które łączy tylko ideologia i Osama ben Laden jako postać kultowa. To siła, czy raczej słabość terrorystów?

- Jedno i drugie. Z jednej strony brak centralnego dowództwa al Kaidy, które kiedyś mieściło się w Afganistanie, sprawia, że terrorystom na całym świecie trudno jest zdobyć pieniądze, przejść trening itp. Ale z drugiej strony rozdrobnienie terrorystów stanowi poważny problem dla rozpracowujących ich wywiadów. Wytropienie jednej grupy nie stanowi zagrożenia dla drugiej, nie ma silnych dowódców, których złapanie automatycznie byłoby ciosem we wszystkich radykałów.