Telenowela a rebours

?Rosario Tijeras? Kolumbijczyka Jorge Franco. Ponoć gdy Gabriel Garcia Marquez przeczytał tą powieść westchnął z ulgą i namaścił Franco na swego nastepcę

Skoro jesteśmy w Medellin - mieście Pablo Escobara - to będzie o narkotykowych kartelach, kokainowym pyle, stosach trupów, powietrzu zgęstniałym od kul i ogólnej nędzy ludzkiego istnienia. A jeśli pisze o tym krajan Garcii Marqueza, wszystkie te rzeczy poznamy zanurzone w realno-magicznej poetyce.

Nic podobnego. W Kolumbii widzianej oczami Jorge Franco nie ma miejsca dla lewitujących patriarchów, a kokainowa przemoc jest w niej czymś tak naturalnym, że nie warto przeznaczać jej roli znaczniejszej niż zaledwie tło, choć ekscytujące.

Poszarpane wspomnienia

Medellin przełomu lat 80. i 90. (szpitale przyjmujące codziennie tuziny ofiar z ranami postrzałowymi) może przerażać nas, nienawykłych czytelników z egzotyczną lekturą w ręce. Ale Franco tam się urodził (1964), wyrósł w bajkowo położonym mieście o łagodnym klimacie i w stanie permanentnej wojny domowej, tak jak zresztą cała Kolumbia nękana od lat 50. ubiegłego wieku konfliktami partyzantek, bojówek plantatorów i rządowej armii. Przywykł do widoku śmierci na ulicach na długo, zanim zabrał się za pisanie.

"Rosario Tijeras" to trzecia z jego czterech powieści, przełożona na kilkadziesiąt języków i wielokrotnie nagradzana... najczystszej wody historia miłosna. Ma formę poszarpanych wspomnień młodego mężczyzny, który na szpitalnym korytarzu czeka na werdykt lekarzy. Mają mu powiedzieć, czy wykrwawiająca się za drzwiami Rosario jeszcze raz wyjdzie z opresji cało.

Antonio poznał ją przez swojego przyjaciela Emilia, takiego jak on przedstawiciela złotej młodzieży żyjącej na koszt zamożnych rodziców w najlepszej dzielnicy miasta. Była w nocnym klubie (gdyby to było Chicago lat 20., mógłby się nazywać Cotton Club) z gangsterem, ale Emilio lubił ryzyko. Do tego okazało się, że Rosario sama decyduje o tym, komu grozi niebezpieczeństwo, a kto może się czuć bezpieczny. Ich znajomość, w trójkącie z Antoniem jako powiernikiem dziwnej pary, trwała dostatecznie długo, by całkiem poplątać wszystkim życie. A my poznajemy je z Antoniem, przenikliwszym i wrażliwszym niż pozostali. Bo beznadziejnie zakochanym.

Wrażliwa morderczyni

Pomysł na tą fabułę nie jest wyszukany, można go sobie wyobrazić jako latynoską telenowelę a rebours. Na przydomek Tijeras, czyli nożyczki, Rosario zapracowała jako sicario - płatny zabójca. Zaczynała od drobnych zleceń w slumsach na wzgórzach nad miastem, a skończyła jako poszukiwany fachowiec na żołdzie narkotykowych bonzów fundujących jej loty w interesach do Miami. Tylko od czasu do czasu przed cierpliwym Antoniem rezygnuje z cynicznej maski i pozwala mu poznawać po kawałku sekret swego przemienienia.

To "opowieść o Rosario bezskutecznie próbującej wygrać z życiem", nieprzeciętnie witalnej, wrażliwej dziewczynie, która strzelała ofiarom w brzuch, całując namiętnie w usta. Franco obdarzył ją sprzecznymi cechami, bo jak pisze: "...walka Rosario miała swoje głębokie korzenie sięgające do poprzednich pokoleń; jej życie jest ciężkie jak cały ten kraj, bo ona ma w sobie geny rasy konkwistadorów, którzy torowali sobie drogę przez życie, wciąż tak robią; jedli maczetą, pracowali nią, golili się, zabijali i załatwiali sprawy ze swoimi kobietami".

Czy Franco chciał pisać w moralizatorskim tonie o sytuacji swojego kraju i kondycji swojego narodu? Raczej wyszło mu tak między wierszami, bo ta powieść naprawdę mogłaby nosić tytuł "Cierpienia kolumbijskiego Wertera". Przed pretensjonalnością ratuje ją przede wszystkim wiarygodny język, którego świeżość dobrze oddał przekład. I świetny słuch autora pozwalający mu na wdzięczne rysowanie niełatwego kontekstu - ulicznej przemocy i społecznych napięć.

"Rosario Tijeras" to pierwsza latynoamerykańska próba wydawnictwa Czarne. Wybór na otwarcie serii efektowny, nawet jeśli nie całkiem trafony. Jest bowiem jak zapowiedź znacznie większych emocji. Na spolszczenie czekają przecież w Ameryce Łacińskiej prawdziwe perełki: Chilijczyk Roberto Bolano, Argentyńczyk Rodrigo Fresan, Peruwiańczyk Jaime Bayly...

Jorge Franco "Rosario Tijeras", przeł. Tomasz Pindel, Czarne