Wiąże się ona z letnim przesileniem. Odkąd pradawni astronomowie wyznaczyli pierwszy dzień lata na około 24 czerwca, w wigilię tego wydarzenia odbywały się na Starym Kontynencie niezwykłe obrzędy. W tradycji słowiańskiej w tę jedyną noc, zwaną też Nocą Kupały, czczono płodność i obfitość. Przyjęta więc później nazwa - Noc Świętojańska jest myląca. Jan Chrzciciel ma bowiem niewiele wspólnego z praktykowanymi od czasów przedchrześcijańskich obrzędami, takimi na przykład jak staropolskie wędrowanie na najwyższą w okolicy górę. Nasi przodkowie rozpalali tam ogień, który, jak wierzyli, miał przedłużyć światło słoneczne. Innym zwyczajem było szukanie kwiatu paproci. Pod pretekstem szukania czegoś, co nie istnieje, młodzi szli do lasu, aby w tę jedyną noc oddawać się uciechom. Praktykowanym wciąż zwyczajem jest puszczanie wianków. Dziewczyny do dziś puszczają je na wodę wraz z zapaloną świecą. Jeśli wianek płynie bez przeszkód lub wyłowi go jakiś chłopak, oznacza to szybki ślub i szczęśliwe życie. Jeśli utknie w zaroślach lub świeca zgaśnie, wróży to nieszczęście i staropanieństwo. Jak w XVI wieku pisał ksiądz Marcin z Urzędowa, dopełnieniem ceremoniału najkrótszej nocy w roku były zioła. Wierzono, że raz w roku nabierały szczególnych, medycznych właściwości. Silną wiarę w skuteczność ziół miały młode kobiety, które przepasywały się nimi trzykrotnie wokół talii i piersi. Miało to wpłynąć na zachowanie urody przez długi czas.