Maciej Domański: Sezony trzeba kontynuować, ale nie będzie to jedyna forma naszej działalności. Chciałbym powiązać wydarzenia i prezentacje kulturalne z przedsięwzięciami gospodarczymi. Zamierzam współpracować z polskim biznesem, bo współpraca i wymiana kulturalna są najlepszymi nośnikami nawiązywania współpracy gospodarczej.
- Cel numer jeden to Unia Europejska. Również dlatego, że po odrzuceniu konstytucji europejskiej we Francji i Holandii Europa będzie musiała budować nie tylko wspólnotę ekonomiczną czy polityczną, powinna się oprzeć także na fundamentalnych wartościach. Kultura powinna na fiasku konstytucji - paradoksalnie - skorzystać.
- Chciałbym wypromować szczególnego pisarza, jakim jest Adam Mickiewicz.
- Jesteśmy mu to winni. W ten sposób będziemy promować samą instytucję. Kiedy mówimy: Instytut Cervantesa czy Instytut Goethego, każdy wie, o co chodzi. Co do naszego Instytutu Mickiewicza - większość mieszkańców globu nie potrafi wypowiedzieć tego nazwiska.
- Chciałbym go promować nie tylko jako wielkiego pisarza, ale także jako piewcę solidarności europejskiej. Wbrew pozorom Mickiewicz ma wielu fanów i w Europie, i na świecie. Nawiążemy z nimi współpracę, jestem już po rozmowach z niektórymi osobami, ale nie mogę jeszcze zdradzić nazwisk.
- To zależy od adresata i regionu. Na przykład w Rosji chciałbym promować teatr, film i poezję. Teatr dlatego, że jest to najlepsza publiczność świata, film dlatego, że polskie kino ma tam znakomitą markę, a poezję, bo to jeden z ostatnich narodów europejskich, który czyta wiersze.
- Przede wszystkim literaturę. Książka będzie w ogóle strategicznym celem IAM. Jest najtrudniejsza w promowaniu, ale najważniejsza. Chcemy przykładać szczególną wagę do potrzeb wydawców, nie tylko czytelników, bo one są wtórne.
- Strategicznym celem będzie budowa sieci informatorów, korespondentów i recenzentów, w kraju i za granicą, którzy będą w stanie powiedzieć, jakie są potrzeby wydawców w danych krajach. Jedną z podstawowych barier dla polskiej literatury jest brak rozpoznania rynku wydawniczego. Oczywiście wielkie nazwiska bronią się same, mają swoich agentów, ale dotyczy to tylko kilkunastu pisarzy.
- Nie chciałbym, aby IAM był odbierany jako superministerstwo, które zawłaszczy urzędniczo działalność innych instytucji. Przeciwnie - to ma być rodzaj lekkiej jazdy, która będzie współpracowała z instytucjami takimi jak Instytut Książki czy Instytut Chopina, broń Boże nie narzucając im swoich koncepcji. Instytut Książki bada rynek wydawniczy od strony dzieł i autorów, a ja dla tego Instytutu chciałbym poszukiwać tendencji i mód.
- Byłem sceptyczny, kiedy pierwszy raz usłyszałem o połączeniu Instytutu Mickiewicza z Narodowym Centrum Kultury, ale dziś solidaryzuję się z tym pomysłem. Pomógł mi to zrozumieć mój przyjaciel z Irlandii, który zajmuje się koordynacją współpracy British Council na wyspach. Gratulował mi tego pomysłu. Wszystkie instytucje, takie jak British Council czy Instytut Cervantesa, opierają swoją działalność na silnej bazie krajowej. Rzeczywista promocja nie jest możliwa bez rozpoznania tego, co w kraju jest do wypromowania, a z drugiej strony tego, co warto pokazać i gdzie. Jednym z głównych zadań zespołu dawnego NCK będzie gromadzenie wiedzy, z której będzie korzystać promocja zagraniczna.
- Jeśli mi się uda, będę pierwszy. Chcę przekonać do współpracy poszczególne resorty zajmujące się promocją, to znaczy Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Kultury, MSZ.
- Każdy menedżer powie, że ma za mało pieniędzy. Jedna droga to przekonywanie polityków, żeby dali więcej pieniędzy, druga to szukanie środków samemu, z obu chcę skorzystać. Musimy także przygotować animatorów kultury w Polsce, aby potrafili skorzystać z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. To co najmniej drugi budżet resortu kultury.