Płyną teczki do komisji...

Giertych chce ujawnić teczkę Kwaśniewskiego, Macierewicz opowiada, co jest w aktach

Prezes IPN Leon Kieres rozmawiał we wtorek z marszałkiem Sejmu Włodzimierzem Cimoszewiczem o tym, czy można zapobiec temu, by materiały przekazywane przez Instytut do sejmowej komisji śledczej nie były wykorzystywane do gry politycznej. Wiemy, że obaj brali pod uwagę możliwość dymisji szefa IPN w sytuacji, gdy uzna on, że nie jest w stanie sprawować dalej funkcji w zgodzie ze swoim sumieniem.

Na razie jednak Kieres zgodnie z zapowiedzią przesłał do komisji ds. Orlenu kolejne teczki po peerelowskiej bezpiece dotyczące polityków wezwanych na świadków przed komisją. Kieres nadal twierdzi, że obowiązują warunki, według których materiałów z IPN posłowie nie mogą rozpowszechniać i używać do politycznych rozgrywek.

Giertych: Gorzka prawda o Kwaśniewskim

Pierwsi materiały z teczki prezydenta zaczęli ujawniać natychmiast po jej lekturze Antoni Macierewicz (RKN) i Roman Giertych (LPR). Giertych oświadczył, że zwróci się do prezydium komisji (gdzie może liczyć na większość) o upublicznienie akt Kwaśniewskiego. - Prawda o Kwaśniewskim jest prawdą tragiczną, smutną i gorzką. Polacy mają prawo do tej prawdy - powiedział Giertych.

Kiedy Kieres dowiedział się, że Macierewicz ujawnia zawartość teczek, oburzył się: - To skrajna niegodziwość. Macierewicz sprzeniewierza się obowiązkom posła.

Pytany, jaka będzie jego reakcja, szef IPN oświadczył, że "odpowiedzialność za sposób wykorzystania tych materiałów, w tym ich upublicznienie, ponoszą posłowie".

Etyka posła

W sumie do komisji trafiło wczoraj 13 teczek. Trzy teczki są opatrzone klauzulą "ściśle tajne", trzy - "tajne", jedna - "jawne".

Szef komisji Andrzej Aumiller (UP) twierdzi, że wszyscy jej członkowie zostali poinformowani, iż nawet jeśli dokument opatrzony jest klauzulą "jawne", to nie oznacza to, że jego zawartość można upubliczniać.

To już druga partia teczek z IPN, jakie dostała komisja śledcza. Wcześniej komisja otrzymała teczki Aleksandra Żagla, Andrzeja Kuny i Jana Kulczyka. Wybuchł skandal, gdy Macierewicz opowiedział dziennikarzom, że w teczce Kulczyka jest sugestia, iż biznesmen mógł być tajnym współpracownikiem SB. Prof. Kieres zapowiedział nawet, że w tej sytuacji zawiesi współpracę z komisją.

- Nas obowiązują zasady etyczne jak w innych zawodach - mówi Aumiller. - Jest tajemnica adwokacka, jest lekarska i jest członka komisji śledczej. Powiedziałem kolegom z komisji, że jeśli coś ujawnią mediom, to na siebie biorą ryzyko odpowiedzialności.