Parada była zaplanowana na 11 czerwca. Organizująca ją Fundacja Równości chciała przez to zwrócić uwagę na dyskryminację gejów, lesbijek i innych mniejszości.
Prezydent Warszawy Lech Kaczyński od razu powiedział, że jej zakaże "obojętnie co organizatorzy napisali we wniosku". W ubiegły piątek Parada została formalnie zakazana z powodu braku projektu organizacji ruchu. W poniedziałek organizatorzy Parady zarejestrowali więc siedem wieców, które miały się rozpoczynać w różnych punktach miasta co 10 minut.
Teraz miasto znalazło kruczek, żeby i ich zakazać. - Ku własnemu zdziwieniu znaleźliśmy kolejny błąd formalnoprawny - nie krył wczoraj radości Lucjan Bełza, dyrektor stołecznego biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.
Dziś prezydent Warszawy Lech Kaczyński podpisze zakaz. I, jak mówi, dość ma już tłumaczenia się "w sprawie gejowania". - Rzeczywiście niektóre z tych wieców mają słuszne cele, jak przeciwdziałanie przemocy w rodzinie, ale są częścią całości, czyli Parady. Zostaną zakazane wszystkie - wyjaśnił.
Na jakie uchybienia formalnoprawne warszawski ratusz się powoła? Dyrektor Bełza wczoraj nie chciał tego zdradzać. Czekał na opinię policji w sprawie bezpieczeństwa, bo do wczoraj zgłoszono w tym dniu 11 kontrdemonstracji.
Kiedy Lech Kaczyński dowiedział się, że organizatorzy zgłosili siedem stacjonarnych wieców skomentował to: - Ta uporczywość organizatorów jest ściśle związana z wyborami.
Jeszcze wczoraj tłumaczył, że jego upór z wyborami nie ma nic wspólnego.
- Wiece równości istotnie zaczynają się zmieniać w wiece wolności. Mogą stać się wiecami w obronie prawa - mówi Halina Bortnowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
A jeden z organizotorów wieców Robert Biedroń z Kampanii przeciw Homofobii dodaje: - Nie wiemy jeszcze, co zrobimy, ale myślę, że determinacja ludzi jest tak wielka, że i tak wyjdą na ulicę.