Zły (u)rok na bociany

Tego nie sposób było nie zauważyć. Najpierw opóźniał się przylot bocianów, a teraz okazuje się, że nie wszystkie dotarły do nas z Afryki. Stało się z nimi coś dziwnego, choć nie bardzo wiadomo co. Do mojej wsi bociany przyleciały spóźnione o jakieś 2-3 tygodnie.

Gdy zaniepokojony zasięgnąłem informacji na ptasich i przyrodniczych grupach dyskusyjnych, okazało się, że nie dotyczy to tylko Puszczy Białowieskiej, ale całego kraju. Zamiast w połowie kwietnia, boćki przylatywały w pierwszej połowie maja. Było ich też mniej niż zwykle. W niektórych rejonach Polski zajęta jest tylko jedna trzecia bocianich gniazd. - Tak złego roku nie było od 25 lat - mówił mi zajmujący się tymi ptakami, dr. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Adam Mickiewicza w Poznaniu. Co się dzieje? Być może na trasie przelotów doszło do jakiegoś załamania pogody tak jak w 1997 r., kiedy bardzo wiele boćków utknęło nad Bosforem. Ale kłopot w tym, że tym razem nie było żadnych doniesień o takich anomaliach pogodowych. Druga hipoteza mówi o naturalnej fluktuacji liczebności tych ptaków. Z kolei trzecie wyjaśnienie jest związane z szarańczą. I tu mamy aż dwie możliwości. Jedna bardziej optymistyczna, druga mniej. - W zeszłym roku szarańcza masowo pojawiała się w Afryce. Dysponując tak dużą ilości pokarmu, część ptaków, szczególnie tych, które właśnie dorastają, mogła zdecydować się pozostać na zimowiskach i odłożyć zakładanie rodziny na przyszły rok - podejrzewa dr Tryjanowski. Możliwe jednak, że bociany stały się ofiarą walki z szarańczą - zostały zatrute. I to byłaby ta dużo gorsza wieść. Na szczęście z Afryki nie było doniesień o padających ptakach, a trudno byłoby takie wypadki przeoczyć, bo bociany na zimowiskach trzymają się w stadach. Tak czy inaczej ten rok będzie bardzo zły dla bocianów. Już dawno zauważono, że im później przylatują, tym mniej jest młodych w gniazdach. I to się teraz potwierdza. Z całej Polski mnożą się doniesienia o wyrzucaniu przez ptaki już zniesionych jaj z gniazd. A szkoda, bo ten rok obfituje w norniki na polach i bociany miałyby pod dostatkiem pokarmu. Widać jednak same ptaki mają świadomość, że nawet przy dużej obfitości pokarmu nie będą miały czasu na wychowanie młodych. W zeszłym roku w Polsce naliczono ok. 50 tysięcy par bocianów, co dało nam pierwsze miejsce w Europie. Gdyby boćki liczono obecnie, to zapewne wcale nie wyglądalibyśmy na bocianią potęgę. Na szczęście takie powszechne spisy bocianów odbywają się co dziesięć lat.