Wielka obława w Bagdadzie

Od niedzieli Bagdad jest miastem zamkniętym. 50 tys. żołnierzy przeszukuje dzielnicę po dzielnicy w poszukiwaniu terrorystów

Akcja "Błyskawica" jest największą od obalenia Saddama antyterrorystyczną operacją irackiego rządu. 40 tys. irackich żołnierzy wspieranych przez 10 tys. Amerykanów zamknęło wszystkie drogi wyjazdowe z sześciomilionowego Bagdadu. W całym mieście zorganizowano ponad 700 punktów kontrolnych, które na kilka dni sparaliżują życie mieszkańców. Zaczęło się metodyczne polowanie na terrorystów i tropienie ich kryjówek, dzielnica po dzielnicy.

"Błyskawica" ma powstrzymać niezwykły wzrost aktywności rebeliantów - od końca kwietnia, kiedy został utworzony rząd Ibrahima Dżafariego, w serii zamachów bombowych i zbiorowych egzekucji zginęło ok. 700 Irakijczyków i 70 żołnierzy USA. Maj jest najkrwawszym miesiącem od końca wojny, a większość ofiar to bagdadczycy. Jedną z ostatnich jest japoński zakładnik, który pracował w Iraku jako ochroniarz, a kilka tygodni temu został porwany po ataku na konwój. W sobotę grupa Ansar al Sunna przyznała się do jego zamordowania.

Rząd Dżafariego, pierwszy od półwiecza wyłoniony w Iraku w demokratycznych wyborach, stara się jednocześnie opanować rebelię i społeczne niezadowolenie. Jego utworzenie poprzedziły trzymiesięczne negocjacje różnych partii i grup religijnych, irytujące wyborców, którzy 28 stycznia, idąc do urn, narażali życie. Spodziewano się, że nowy rząd podniesie bezpieczeństwo tymczasem w tej dziedzinie sytuacja nigdy nie była tak zła jak teraz. Zamiast sukcesów rządu tematem numer jeden są teraz plotki o Abu Musabie al Zarkawim, najbardziej poszukiwanym terroryście w Iraku.

Od kilku dni pojawiają się w internecie informacje, że jordański terrorysta jest ranny w płuco i znajduje się w ciężkim stanie pod respiratorem. W piątek doniesiono nawet o wyznaczeniu jego następcy, co zresztą zaraz zdementowano. Z kolei wczoraj obwieszczono, że Zarakwi pod opieką dwóch lekarzy uciekł z Iraku do jednego z krajów ościennych (prawdopodobnie Iranu). Amerykanie, którzy wyznaczyli za Jordańczyka 25 mln dol. nagrody, nie komentują tych rewelacji. Uważają nawet, że może to być próba zmylenia pościgu za terrorystą.