Następne loty będą kosztowały już tylko 150 tys. dolarów. Jest tylko jeden problem - firma nie ma jeszcze... rakiety. Jednak Bill Sprague, założyciel, szef i główny naukowiec Aera Corp., zdaje się tym nie przejmować. Zapowiada, że pierwsi turyści polecą w kosmos w grudniu 2006 roku, a regularne loty ruszą już miesiąc później.
Rezerwacje można robić na stronie internetowej firmy aeraspacetours.com. W cenę kosmicznego biletu jest wliczony pobyt w luksusowym ośrodku niedaleko przylądka Canaveral na Florydzie, podczas którego przyszły turysta pozna innych pasażerów oraz przejdzie tygodniowy trening. Następnie poleci sterowaną przez komputer rakietą Altairis na odległość 128 km od ziemi, gdzie przez chwilę zażyje stanu nieważkości i będzie mógł podziwiać naszą planetę na tle kosmicznej pustki.
Aera Corp. nie jest pierwszą firmą, która handluje wycieczkami w kosmos, nie mając rakiety. Należąca do ekscentrycznego miliardera Richarda Bransona Virgin Galactic zgromadziła już ponad stu chętnych na lot w gwiazdy samolotem rakietowym SpaceShipOne. I to raczej firma Bransona pierwsza wyśle swoich pasażerów, ponieważ ma gotowy i przetestowany prototyp oraz solidne zaplecze finansowe. Nie stanie się to jednak wcześniej niż pod koniec 2007 roku, bilety mają kosztować 200 tys. dolarów.
Na razie w kosmos poleciało tylko dwóch bardzo bogatych turystów. Dennis Tito z USA i Mark Shuttleworth z RPA za lot na międzynarodową stację kosmiczną z firmą Space Adventures zapłacili po 20 mln dolarów.