Wczoraj łotewski sejm większością głosów 70 do 23 przyjął deklarację o "politycznej ocenie reżimu okupacyjnego ZSRR", w której potępił komunistyczną okupację, zażądał odszkodowań i zaapelował do Rosji o przyjęcie z powrotem wszystkich byłych oficerów armii radzieckiej i KGB. - Stosunki wzajemne między Łotwą i Rosją mogą być normalne tylko wtedy, jeśli Rosja uzna okupację i weźmie za nią prawną, moralną i finansową odpowiedzialność - powiedział Aleksandrs Kirszteins, szef komisji spraw zagranicznych łotewskiego parlamentu.
Łotysze żądają od Rosji wypłaty odszkodowań rodzinom ofiar represji oraz rekompensat za zniszczone fabryki i infrastrukturę.
W wyniku represji sowieckich Łotwa (obecnie 2,5 mln mieszkańców) straciła ok. 90 tys. swoich obywateli. ZSRR Litwę, Łotwę i Estonię okupował dwa razy. Pierwszy raz zajął te kraje w 1940 r. na podstawie paktu Ribbentrop-Mołotow. Druga okupacja zaczęła się w 1944 r. po wyparciu wojsk niemieckich z tych terenów. Rosjanie do dziś nazywają to wyzwoleniem tych krajów spod niemieckiej okupacji. Bałtowie mówią o zamianie jednej okupacji na drugą. Wyzwolili się z niej dopiero w latach 1990-91.
Według wstępnych obliczeń łotewskich suma odszkodowań może się wahać od 60 do 100 mld dol. Dokładną sumę ma podać specjalna komisja rządowa, która podliczy szkody.
Posłowie chcą też, by "Rosja zwróciła archiwa łotewskie i w pełni otworzyła swoje", by "Łotwa mogła w pełni poznać obraz okupacji i policzyć straty poniesione w jej wyniku".
Parlament apeluje też do Rosji, by ta zgodziła się na repatriację, czyli przyjęła z powrotem byłych oficerów Armii Radzieckiej i byłych pracowników KGB, którzy nie wyjechali z Łotwy wraz z wycofującą się armią rosyjską w połowie lat 90.
Próby przyjęcia podobnej deklaracji były podejmowane od prawie samego początku łotewskiej niepodległości, jednak zawsze zwyciężało przekonanie, że nie należy zbytnio drażnić Rosji, a ponadto i tak nie ma żadnych szans na odszkodowania.
Podobnych argumentów przeciwnicy deklaracji używali też wczoraj. - Ten dokument szkodzi interesom Łotwy - powiedział "Gazecie" Jakow Pliner, poseł z lewicowej partii O Prawa Człowieka w Zjednoczonej Łotwie, reprezentującej interesy ludności rosyjskojęzycznej. - Od 1996 r., czyli od kiedy łotewski parlament po raz pierwszy potępił komunizm przyjęto jeszcze kilka podobnych oświadczeń. Po co więc jeszcze jedna taka? Czy to coś zmienia? Tyle, że stosunki z Rosją jeszcze się pogorszą. A my musimy rozwijać z Rosją stosunki gospodarcze, gdyż to daje nam szybszy rozwój.
Władze Rosji nie zareagowały wczoraj na łotewską deklarację.