Wojny na pewno nie będzie - oświadczył w drodze na rozmowy lider Sojuszu Józef Oleksy. I wyjaśnił: - Trzeba ustalić, jak partnersko i bezkonfliktowo wykorzystać czas do wyborów. - A jest go niewiele, parlamentarne wakacje zaczynają się już 28 lipca, a potem kampania wyborcza - dopowiedział marszałek Senatu Longin Pastusiak.
W SLD pojawiły się pomysły, aby "przejść do konstruktywnej opozycji" (przyznał się do nich np. Pastusiak), ale zostały odrzucone.
Co wczoraj ustalono? Liderzy SLD poszli do premiera m.in. z postulatami personalnymi. Oczekują, że szef MON Jerzy Szmajdziński zostanie wicepremierem, a poseł Czesław Śleziak ministrem ochrony środowiska. Co na to Belka? - Zaproponował, by kontynuować rozmowy. Decyzja jeszcze nie zapadła - oświadczył nam po spotkaniu Pastusiak. Zapewnił, że rozmawiano głównie "o tym, co można wspólnie zrobić". Uzgodniono np., że założenia budżetu na 2006 rok będą konsultowane z SLD; że ekipa Belki przygotuje bilans swoich rządów, aby można było odpierać ataki opozycji podczas kampanii; że do wyborów rozstrzygnięta zostanie sprawa stypendiów unijnych i socjalnych.
Sojusz bardzo chce móc ogłosić na koniec kadencji: "obiecaliśmy troszczyć się o najbardziej potrzebujących i dotrzymujemy słowa". Premier nie zawsze gotów jest w tym pomóc. Ma np. zastrzeżenia do SLD-owskiego pomysłu "dodatku pieniężnego" dla najuboższych emerytów i rencistów. Sojusz uważa, że powinien być coroczny, Belka dopuszcza dodatek jednorazowy, a i tak nie jest pewien, czy pomysł jest konstytucyjny.
- Będziemy forsować nasze postulaty legislacyjne niezależnie od rządu - zapowiada Pastusiak. Nie oglądając się na Belkę, SLD spróbuje np. podnieść w Sejmie płacę minimalną. Wczoraj przekonywał premiera do szybkiego rozdzielenia prokuratury i Ministerstwa Sprawiedliwości, a tym samym pozbawienia prawicy wpływu na prokuraturę. I liderzy Sojuszu, i Belka przyznali jednak, że czasu na to jest "chyba za mało".