Chodzi o rzucone przez Dochnala oskarżenie pod adresem mec. Jana Widackiego, pełnomocnika Jana Kulczyka. Dochnal 23 kwietnia zeznał pod przysięgą, iż Widacki spotkał się z jego adwokatem Ryszardem Kucińskim. Miał nakłaniać mec. Kucińskiego, by ten z kolei nakłonił Dochnala do zatajenia przed komisją jakichś informacji o Kulczyku. Według Dochnala, Widacki miał w zamian obiecać Dochnalowi pomoc.
Roman Giertych (LPR) przeforsował w komisji w ostatni piątek wniosek do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przez Widackiego przestępstwa. Sęk w tym, że ani Widacki, ani Kuciński nie potwierdzają tego, co zeznał Dochnal.
Mec. Kuciński już 28 kwietnia wysłał specjalne oświadczenie, m.in. do dziekana Warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej. Kuciński przyznaje, że z Widackim rozmawiał, ale była to rozmowa towarzyska. - Nigdy ze strony mec. Widackiego nie padły stwierdzenia, które mogłyby być interpretowane jako nakłanianie mojego mocodawcy do zmiany składanych zeznań lub jako nakłanianie do zatajenia prawdy. Nigdy nie padły stwierdzenia mające charakter gróźb lub obietnic - pisze Kuciński. - Po zaznajomieniu się z protokołem przesłuchania Dochnala stwierdzam, iż w zeznaniach tych w sposób błędny i nieprawdziwy przedstawiono przebieg mojego spotkania z mec. Widackim.
Oświadczenie mec. Kucińskiego do wczoraj do komisji śledczej nie dotarło.
Andrzej Różański (SLD), który protestował przeciwko przegłosowaniu wniosku Giertycha, chce teraz, by komisja się z tego wniosku wycofała. - Będę we wtorek wnioskował o anulowanie piątkowego głosowania - zapowiada Różański.
Szef komisji Andrzej Aumiller (UP) mówi "Gazecie", że nie wie jeszcze, co zrobi. Nie wyklucza, iż komisja w tej sytuacji powiadomi prokuraturę o złożeniu przez Dochnala fałszywych zeznań. Różański chce natomiast, by zweryfikować wszystkie zeznania Dochnala.
Dochnal dwa razy stawał przed komisją w charakterze świadka, mówił m.in. o roli prezydenta i jego kancelarii w sprzedawaniu Rosjanom polskiego sektora energetycznego. - To wykorzystywanie komisji śledczej do załatwienia swoich spraw - mówi Różański. - Dochnal po prostu zeznawał to, co niektórzy koledzy z komisji chcieli usłyszeć.
Różański ma na myśli Giertycha, bo to on już w połowie grudnia napisał w swoim raporcie, iż za próbą sprzedaży Rosjanom polskiego sektora energetycznego stoi m.in. Kancelaria Prezydenta. Chodzi też o śledztwo wszczęte przez prokuraturę z zawiadomienia Kulczyka. Kulczyk twierdzi, że Giertych jesienią na Jasnej Górze żądał od niego kwitów na prezydenta, obiecując w zamian bezpieczeństwo przed komisją śledczą.