Chirac i premier Lionel Jospin, choć rywalizują ze sobą i za rok zetrą się w wyborach prezydenckich, w sprawach europejskich starają się prezentować wspólne stanowisko. Gdy w miniony weekend w Berlinie kanclerz Gerhard Schröder prezentował projekt sfederowanej Europy, francuski premier kontrprojektu nie przedstawił, choć wiadomo, że niemieckie propozycje są w wielu punktach niezgodne z linią Paryża. Skomentował je w ub. tygodniu minister ds. europejskich Pierre Moscovici, mówiąc, że idee Schrödera "w przesadny sposób redukują rolę państw" w przyszłej UE. Z kolei szef MSZ Hurbert Vedrine w środę w Berlinie sprzeciwił się ograniczeniu roli Rady Ministrów państw członkowskich do swoistej, drugiej izby parlamentu UE.
Jospin chce swą wizję Europy XXI w. wyłożyć dopiero w czerwcu. Chirac we wczorajszym internetowym wprowadzeniu ograniczył się do stwierdzenia, że postulowana przez niego konstytucja europejska miałaby nie tylko zawierać "wspólne wartości", ale i sprecyzować kompetencje państw i wspólnych instytucji, by doprowadzić do "federacji państw narodowych". Chirac dostrzega możliwości zacieśnienia integracji w walce z przestępczością, w imigracji, ochronie środowiska, bezpieczeństwie żywnościowym, polityce zagranicznej i obrony. Pragnie "zachowania równowagi między solidarnością a skutecznością ekonomiczną, poszanowania różnorodności kulturowej i prawa do decydowania o własnym losie".
Schröder szedł znacznie dalej - chce przekształcić brukselską Komisję w swoistą egzekutywę, opowiada się za za nadaniem Parlamentowi Europejskiemu pełnych kompetencji w sprawach budżetowych. Ta perspektywa, dotycząca zwłaszcza wspólnej polityki rolnej, niepokoi Francję, głównego beneficjenta tej polityki. Rolnictwo, jak i politykę regionalną Schröder chce zresztą częściowo przywrócić do kompetencji rządów.
Czy koncepcje Francji i Niemiec da się pożenić? W piątek w Paryżu prezydent i premier mają o tym rozmawiać z kanclerzem na nieformalnym obiedzie.
Marek Rapacki, Paryż, Anna Rubinowicz, Berlin