Ujęcie rebeliantów było możliwe dzięki donosowi irackiego cywila. Zaprowadził on Amerykanów do kryjówki, w której ci znaleźli samochód użyty w ataku na helikopter. W nocy z soboty na niedzielę żołnierze USA wpadli do dwóch domów wskazanych przez informatora i aresztowali sześciu podejrzanych. Znaleziono przy nich materiały wybuchowe. W niedzielę aresztowali zaś czterech kolejnych.
Bułgarski cywilny helikopter Mi-8 spadł w czwartek niedaleko Bagdadu, najprawdopodobniej strącony rakietą ziemia-powietrze. Zginęła trzyosobowa bułgarska załoga i wszyscy pasażerowie - sześciu ochroniarzy z USA i dwóch z Fidżi.
Amatorski film z zestrzelenia Mi-8 krąży po internecie. Pierwsze kadry przedstawiają wrak helikoptera i zwęglone zwłoki ludzkie. Kamera szybko odnajduje jednak jedynego ocalałego z katastrofy - pilota w niebieskim kombinezonie. - Wstawaj! Wstawaj! - krzyczy do niego kamerzysta. Pilot odpowiada łamaną angielszczyzną, że ma złamaną nogę. - Podajcie mi rękę - prosi o pomoc. Jeden z rebeliantów pomaga mu się podnieść. Pilot z trudem kuśtyka, potem przystaje. Wtedy rebelianci strzelają do niego, krzycząc "Allah akbar!" ("Bóg jest wielki!"). Kiedy pada, dla pewności dobijają go kilkoma dodatkowymi kulami.
Film opatrzony jest oświadczeniem Islamskiej Armii w Iraku, która wyjaśnia, że zabójstwo rannego jest "zemstą za muzułmanów zabitych w meczetach al Falludży". To aluzja do innego filmu, również popularnego w internecie, na którym amerykański żołnierz dobija rannego Irakijczyka (to nagranie pochodzi sprzed kilku miesięcy).
Bułgarska firma Heli Air wyczarterowała swój helikopter do przewozu cywilów w Iraku. Jej przedstawiciel przyznał, że zamordowanym na filmie jest pilot Ljubomir Kostow. Bułgarskie MSZ potępiło akt terroru, dodając, że nie wpłynie on na skrócenie misji 460 swoich żołnierzy w Iraku.
Aktywność irackich rebeliantów ostatnio znacznie wzrosła. W całym kraju w dziesiątkach zamachów w ub. tygodniu zginęło kilkudziesięciu Irakijczyków. Wybuchy bomb na drodze na bagdadzkie lotnisko zabiły kilku ochroniarzy z państw zachodnich i 28-letnią działaczkę humanitarną z USA. Wczoraj pod Mosulem zginął Irakijczyk, kamerzysta agencji prasowej Associated Press.
Trwa też kolejny już dramat zakładników. Od miesiąca w niewoli znajduje się troje rumuńskich dziennikarzy uprowadzonych w Bagdadzie wkrótce po przeprowadzeniu wywiadu z irackim premierem Ijadem Alawim. W piątek telewizja al Dżazira wyemitowała nagranie, w którym porywacze domagają się wycofania z Iraku w ciągu czterech dni 860 żołnierzy rumuńskich. Na nagraniu trójka dziennikarzy i ich iracki tłumacz, wyraźnie przybici, siedzą zakuci w łańcuchy z lufami karabinów przy głowach.
W Rumunii zapanowała pełna mobilizacja. Prezydent Traian Basescu przerwał wizytę w Mołdawii. Jego doradca ujawnił, że Rumunom udało się skontaktować z porywaczami. Na placu w centrum Bukaresztu rozpoczęła się pikieta kilkudziesięciu dziennikarzy solidaryzujących się z kolegami. - Będziemy tutaj, dopóki ich nie uwolnią - mówił prezenter wiadomości Prima TV, dla której pracuje jeden z zakładników. Według sondaży 40 proc. Rumunów uważa, że należy spełnić żądania porywaczy, 42 proc. jest przeciwnego zdania.