Powiatowe organizacje Samoobrony Andrzej Lepper rozwiązał w podkrakowskich Proszowicach, w Nowym Targu i Wieliczce. W kilku innych powiatach (m.in. olkuskim i nowosądeckim) odsunął przewodniczących, by na ich miejsce namaścić nowych ludzi. Część odwołanych działaczy zasiadała w radzie wojewódzkiej Samoobrony. Mieli wyłaniać kandydatów na kandydatów do parlamentu (ostateczną listę zatwierdza Lepper).
- Na pytania, kto będzie kandydował, szef regionu poseł Wójcik odpowiadał, że nie będzie się przed nami tłumaczył, tylko przed przewodniczącym Lepperem - skarży się Jan Noga, emerytowany wojskowy i wyrzucony szef powiatowych struktur partii w Wieliczce.
Razem z innymi działaczami zarzuca Wójcikowi, że chce wystawić małżonkę w wyborach do Senatu z okręgu oświęcimskiego. Oczywiście na pierwszym miejscu. Wyborcze ambicje ma także brat posła. Dla niego Wójcik szykuje ponoć najlepsze miejsce na liście z Nowego Sącza.
Poseł Wójcik nie zaprzecza. Twierdzi tylko, że nie zabiega dla swojej rodziny o wysokie miejsca startowe. Ostateczną decyzję w tej sprawie - jak podkreśla - podejmie przewodniczący Lepper.
- A dlaczego mają nie kandydować?! Moja żona jest wykształcona i niekarana. Jako jedyna z radnych Samoobrony w województwie płaci składki. Z bratem już w 1993 roku wspieraliśmy marszałka Leppera - dodaje zdenerwowany.
Nie wyklucza, że w wyborach wystartuje także jego syn. Miesiąc temu zatrudnił go jako dyrektora swego biura w Krakowie. - To odpowiedzialna praca. Przed wyborami potrzebowałem w biurze kogoś zaufanego - wyjaśnia poseł, zarzucając przeciwnikom przedwyborczą frustrację ("wiedzą, że nie mieliby szans na wysokie miejsca na listach wyborczych").
Zmiany w partii uzasadnia słabą pracą rozwiązanych struktur. Ich przewodniczących obarcza winą za to, że nie zebrali wymaganej liczby głosów przed eurowyborami. - Z decyzjami rady krajowej i przewodniczącego Leppera się nie dyskutuje. To jak rozkaz. Mieli zebrać po tysiąc podpisów i z tego się nie wywiązali - ucina Wójcik.
- Brak podpisów to tylko pretekst. W wielu powiatach zebrano mniej niż u nas i jakoś nie rozwiązano struktur ani nie odwołano przewodniczących - odpiera zarzuty Edward Ujwary, były przewodniczący partii z Nowego Targu.
Do Samoobrony - podobnie jak Władysław Błaś, emerytowany policjant i były przewodniczący Samoobrony z podkrakowskich Proszowic, czy Noga - trafił trzy lata temu po poprzedniej czystce w małopolskiej organizacji (Lepper rozwiązał wtedy struktury za wystąpienie większości rady wojewódzkiej przeciw Wójcikowi).
Ujwary popadł w niełaskę, bo - jak twierdzi - ośmielił się mieć własne zdanie w sprawie kandydatów do parlamentu. Czystkę tłumaczy obawami Wójcika, że niechętne struktury nie poprą jego kandydatury i ludzi narzuconych przez centralę.
- W Samoobronie zebrała się grupa kilkudziesięciu buraków, którzy wpadli na genialny pomysł, jak robić pieniądze. Chcą, żeby ludzie pracowali dla nich za darmo, a kiedy ci orientują się, o co chodzi, szukają nowych frajerów - podsumowuje trzyletnią działalność partyjną Ujwary. - Na ostatnim kongresie w Krakowie powiedziałem Lepperowi, co o tym myślę. Usłyszałem, że jak mi się nie podoba, to mogę założyć inną partię. Miał gdzieś moje zaangażowanie dla Samoobrony.