16 tytułów jest już po zdjęciach, w różnych fazach postprodukcji. Przyjrzyjmy się im.
Ucieszyłem się, słysząc ze środowiskowych przecieków, że Krzysztofowi Zanussiemu udała się "Persona non grata". Jej bohater, ambasador Polski w Urugwaju (Zbigniew Zapasiewicz), podejrzewa swego przyjaciela - rosyjskiego dyplomatę (Nikita Michałkow) o to, że przed laty infiltrował polskie podziemie i że miał romans z jego żoną (Halina Golanko), która niedawno zmarła. Czyżby Zanussi powrócił do formy z czasów "Barw ochronnych"?
W podobnej sytuacji jest Feliks Falk, który "Komornikiem" - 48. godzinami z życia komornika z Wałbrzycha (Andrzej Chyra), który przechodzi przemianę: od bezwględnego po współczującego - starał się chyba dorównać własnemu "Wodzirejowi".
Nie zazdroszczę Robertowi Glińskiemu, bo jego "Wróżby kumaka" wszyscy będą porównywać z "Blaszanym bębenkiem" Schlöndorffa. Oba filmy opierają się przecież na książkach Güntera Grassa. Gliński zajął się historią miłości polskiej konserwator zabytków (Krystyna Janda) i niemieckiego profesora (Matthias Habich).
Piotr Trzaskalski nakręcił drugi film, zwykle najtrudniejszy w karierze. Jego "Mistrz" ma udowodnić, że sukces debiutanckiego "Ediego" nie był przypadkiem. To opowieść o rosyjskim cyrkowcu (Konstantin Lawronenko z "Powrotu" Andrieja Zwiagincewa), który wyrzucony z pracy za pijaństwo wędruje po Polsce z poznanym przypadkiem akordeonistą (Jacek Braciak).
Za to "Kochankowie z Marony" Izabelli Cywińskiej to drugie podejście do opowiadania Iwaszkiewicza, sfilmowanego już w 1966 r. przez Jerzego Zarzyckiego. Ola (Karolina Gruszka) durzy się tu w chorym Janie (Krzysztof Zawadzki), a ten w... harleyowcu Arturze (Łukasz Simlat). Jaki jest sens ponownej ekranizacji? Można mocniej zaakcentować wątek homoseksualny, charakterystyczny dla Iwaszkiewicza.
"Po sezonie" jest filmem o tyle niezwykłym, że Janusz Majewski kręcił go w swych włościach, a aktorzy grali póki co za darmo. W styczniu w pensjonacie na Mazurach poznają się młoda kobieta (Magdalena Cielecka) i dojrzały mężczyzna (Leon Niemczyk)...
Robieni w Chinach "Kochankowie Roku Tygrysa" Jacka Bromskiego będą pewnie głównie atrakcją romantyczno-turystyczną. Akcja dzieje się w roku 1912, kiedy to polski zesłaniec (Michał Żebrowski) ucieka z Syberii do Chin, gdzie zakochuje się w udającej chłopca córce myśliwego (Li Min).
Ciekawe, że Chiny są też bazą innej fabuły, pozostającej na razie w sferze planów. To "Statyści" Michała Kwiecińskiego - rzecz o Polakach statystujących w filmie kręconym przez Chińczyków. Tu nie zobaczymy Syberii, tylko raczej budy z chińskim jedzeniem.
Kto lubi zespół Dżem, rzuci się na "Skazanego na bluesa" Jana Kidawy-Błońskiego, będącego biografią wokalisty grupy - Ryszarda Riedla (Tomasz Kot). "Jestem" zaś przypomni specyficzny klimat kina Doroty Kędzierzawskiej - będzie to film o nastolatku żyjącym w opuszczonej barce.
Lista gotowych produkcji potwierdza, że w modzie są teraz problemy młodych. W "Rozdroże Café" Leszka Wosiewicza trzej przybysze z prowincji próbują zrobić karierę w Warszawie: zaczynają od agencji ochroniarskiej, by skończyć na napadzie na bank. W "Masz na imię Justyna" Wenezuelczyk Franco de Pena opowiada o chłopaku (Rafał Maćkowiak) sprzedającym swą dziewczynę (Anna Cieślak) do burdelu w Berlinie. "Chaos" Xawerego Żuławskiego pokazuje konsekwencje spotkania trzech przyrodnich braci: punka, handlarza na stadionie i adwokata, zaś "Wieża" Agnieszki Trzos życie uczuciowe trzech kobiet i czterech mężczyzn z warszawskiego świata reklamowo-medialnego.
A co z kinem rozrywkowym? Służę trzema tytułami. W "Czasie surferów" Jacka Gąsiorowskiego cwanieczek Dżoker (Bogusław Linda) wynajmuje trzech młodziaków, by porwali biznesmena (Marian Dziędziel), na którym chce się zemścić. W "Dublerach" Marcina Ziębińskiego dwaj przyjaciele (Robert Gonera i Andrzej Grabowski) zostają wplątani w porachunki polskich służb specjalnych z sycylijską rodziną mafijną. "Lawstorant" Mikołaja Haremskiego to historia Bogusia (Zbigniew Buczkowski) utrzymywanego przez kobiety, które podrywa. Kłopoty zaczynają się, gdy Boguś zakochuje się naprawdę - w dyrektorce banku (Małgorzta Pieczyńska).
Gdybym miał postawić w ciemno na któryś z nich, wybrałbym pierwszy.
Po tygodniach zimowego zastoju ruch na planach filmowych znów się wzmaga.
W tej chwili Sławomir Fabicki kręci na Śląsku "Z odzysku", rzecz o 19-letnim bokserze zakochanym w starszej od siebie Ukraince. Bohater stara się zapewnić kobiecie (i jej 10-letniemu dziecku) prawo do legalnego pobytu w Polsce. Próbuje zarabiać jako egzekutor długów. Po nominacji do Oscara za "Męską sprawę" (2001) po Fabickim można się spodziewać tylko dobrych rzeczy.
Wkrótce do kręcenia przystąpią inni.
Ostrzę sobie zęby na "komedię medytacyjną" Jana Jakuba Kolskiego "Jasminum", rozgrywającą się w klasztorze kamedułów, w którym przybywa kobieta mająca odnowić miejscowe malowidła. Słyszałem, że w scenariuszu jest pocieszna galeria braciszków zakonnych (kłania się Krasicki?).
Filip Bajon reklamuje "Fundację", film o dwóch cwaniakach (Janusz Gajos i Borys Szyc), którzy poznawszy się w areszcie, szykują przekręt życia jako "Wahadełko II". Trzymam go za słowo, bo "Wahadełko" to świetny film. Ci, którzy czytali "Co słonko widziało" Michała Rosy, w którym splatają się ze sobą trzy śląskie historie: o małym chłopcu, nastolatce i dojrzałym mężczyźnie, przywołują nazwisko Roberta Altmana. To dobry prognostyk.
"Biegnij razem ze mną" Przemysław Wojcieszek pisał dla Andrzeja Wajdy jako trzeciego "Człowieka z...". Teraz sam pokaże Mikołaja i Annę, prowadzących w Gliwicach skromne wydawnictwo. Na ślub tej pary jadą z Warszawy rozwiedzeni rodzice Mikołaja. Czy Wojcieszek gotowym filmem zawstydzi Mistrza, że ten niepotrzebnie odrzucił ów projekt?
Ciekawie wyglądają pomysły na dwie składanki. "Oda do radości" to wspólny film Anny Kazejak, Jana Komasy i Macieja Migasa - 23-latków ze szkoły filmowej w Łodzi. Każda z trzech nowel (jedna dzieje się na Ślasku, druga w Warszawie, trzecia na Wybrzeżu) spróbuje wyjaśnić, dlaczego młodzi wyjeżdżają dziś z Polski. Za to 13 uznanych reżyserów (od Bajona, przez Wajdę po Zanussiego) nakręci minifabuły (po mniej niż 10 min.), które złożą się na film o Solidarności.
Reszta projektów to albo adaptacje literackie, albo ciekawe pomysły z życia wzięte. Witold Adamek myśli o "Stylu wolnym", o polskim hip-hopie i o ekranizacji "Samotności w Sieci" Janusza L. Wiśniewskiego. Dariusz Jabłoński sfilmuje "Opowieści galicyjskie" Andrzeja Stasiuka. Marta Meszaros przymierza się do filmu o Marii Skłodowskiej-Curie z Joanną Szczepkowską.
"Miron i Jadwiga" Andrzeja Barańskiego będzie mieć za bohatera Białoszewskiego, a "Fan" Jerzego Łukaszewicza niewidomego kibica piłkarskiego.
Co do "Zabić najważniejszego psa" Macieja Dejczera, zapowiadanego jako fabuła o ostatnim dniu życia generała Marka Papały, interesuje mnie tylko jedno: czy film powstanie, zanim sprawca tej zbrodni zostanie oskarżony i osądzony.
To nie wszystkie propozycje, ale i tak sporo. Jeśli tak ma wyglądać zapaść produkcyjna w polskim kinie, to aż boję się myśleć o obiecywanym okresie prosperity.