Potem rozmawiali o wspólnych listach do Sejmu i Senatu oraz o wspólnym kandydacie na prezydenta. Zaproszenie dostał też Włodzimierz Cimoszewicz. Marszałek Sejmu stał dotąd z boku, trzymał się z dala od politycznej bieżączki. Teraz - tak jak prezydent - się ożywił. - Tylko wspólna lista daje szanse na dobry wynik. Na porozumienie jest skrajnie mało czasu - powtarza. I dodaje: - Zdrowy rozsądek mówi, że to jedyne wyjście. Alternatywą może być nieobecność ugrupowań lewicowych w nowym Sejmie.
Jego słowa potwierdza ostatni sondaż CBOS: UP - 3 proc., SLD - 4 proc., SdPl - 5 proc. (co równie dobrze może oznaczać np. 4,9 proc.). Wyniki te nie robią jednak wrażenia na liderach SdPl. Marek Borowski powtórzył wczoraj: - Dopóki Sojusz nie podejmie działań oczyszczających, nie może być mowy o wspólnych listach. To by było wiarołomstwo.
- W SdPl jest bardzo duża determinacja, aby iść do wyborów parlamentarnych samodzielnie. Bez względu na konsekwencje - potwierdza posłanka Socjaldemokracji Sylwia Pusz.
Lider SLD Józef Oleksy też chyba stracił wiarę we wspólne listy. W rozmowach z dziennikarzami wskazuje partię Borowskiego jako sprawcę fiaska rozmów: - Odpowiedzialność za rozbicie lewicy ponosić będzie SdPl.
Są natomiast szanse na wspólnego kandydata w wyborach prezydenckich. - Borowski gotów jest ustąpić Cimoszewiczowi, jeśli ten będzie miał lepsze wyniki w sondażach - usłyszeliśmy od posła Socjaldemokracji.
Tu według niego najważniejsze jest powstrzymanie PiS i jego pomysłów na IV Rzeczpospolitą: - Kaczyńscy nie mogą mieć i rządu, i prezydenta.
Tymczasem "Trybuna" wciąż lansuje europarlamentarzystę Adama Gierka, syna I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. "W pełni popieram kandydaturę profesora Gierka. Jeśli choćby w części zrealizował program swego ojca, byłoby to coś naprawdę dobrego" - mówi jeden ze "zwykłych Polaków", uczestnik wczorajszej sondy "Trybuny". A inny dodaje: "To jedyny kandydat, którego boi się Andrzej Lepper".
Podczas poniedziałkowego zarządu SLD Grzegorz Kurczuk i Krzysztof Martens przekonywali, że "Gierek byłby bardzo dobrze przyjęty przez partyjne doły". Ale Józef Oleksy i Krzysztof Janik ucięli dyskusję na ten temat. - Uważają, że trzeba się trzymać Cimoszewicza i nie kombinować - relacjonował nam jeden z członków zarządu.