Wspomnienia

Wśród setek albo i tysięcy wydrukowanych i wyemitowanych wspomnień wiążących się z osobą Karola Wojtyły moją uwagę zwróciło jedno, w którym centralną rolę grał wózek z dzieckiem zostawiony przed sklepem.

Sama historyjka była tak mało atrakcyjna, że nawet dobrze jej nie zapamiętałem, ale komentarz owszem. "Dziś naturalnie nie zostawiłabym tak wózka, ale wówczas było to jeszcze bezpieczne" - wspominała pani, dając do zrozumienia, że teraz nadeszły czasy, że jej dziecko (a przynajmniej wózek) zostałoby porwane.

Nie jest jasne, dlaczego ktoś miałby dziś porywać spod sklepu pozostawione tam bez opieki wózki, a tym bardziej dzieci, za które nie można się przecież spodziewać nawet żadnego okupu (chyba że rodzice zostawialiby je ciągle pod jubilerem). Jednak jeszcze ciekawsza jest wizja PRL-u, jaka zachowała się w pamięci: był to oto taki czas, kiedy dzieci spokojnie można było zostawiać, gdzie popadnie, aby - samemu o nic się nie martwiąc - móc cały dzień stać w sklepie.

Okazuje się, że każdą, nawet wydawałoby się tak jednoznaczną, sytuację jak w PRL-owskim sklepie, można zapamiętać na różne sposoby. Mechanizmy pamięci pozostają niezbadane; psychologia np. ustaliła, że po latach pamiętamy nie tyle same wydarzenia, ile to, co o nich opowiadaliśmy: pamiętamy więc jakby jedynie naszą relację z tego wydarzenia, a nie je samo. Jeśli coś przekręciliśmy, po latach powtarzania sami już wierzymy w swoje zmyślenie.

Dlatego takiego znaczenia nabiera to, co dziś opowiadamy. To bowiem powtórzymy wnukom (o ile nie zostawimy ich gdzieś pod sklepem) na ich pełne zdumienia pytania, jak to było znać Świętego.