Rosja zakręca kurek Litwie

Rosja drastycznie ogranicza dostawy ropy na Litwę. Wilno bije na alarm

Od piątku rosyjska ropa praktycznie przestała płynąć na Litwę. Kreml nakazał wstrzymać dostawy na Litwę ropy wydobywanej przez firmy należące do likwidowanego właśnie koncernu Jukos.

Jukos jest większościowym właścicielem jedynej litewskiej rafinerii, litewski rząd ma w niej udziały mniejszościowe. Eksperci amerykańskiej Fundacji Jamestown - organizacja śledząca poczynania Kremla w dawnych republikach radzieckich - są przekonani, że to kolejny sposób władz rosyjskich, by wywrzeć presję na swe dawne kolonie.

Litwa znalazła się w obliczu katastrofy, jaką spowoduje odcięcie litewskiej gospodarki od dostaw ropy. Transnieft, rosyjski monopolista w przesyle ropy, po prostu nie przyznał Jukosowi żadnego miejsca w swych rurociągach na drugą połowę tego roku. Jukos, podejrzewany przez rosyjskie władze o oszustwa podatkowe, jest stopniowo przejmowany lub likwidowany przez państwo. Prokurator kilka dni temu zażądał dla jego byłego prezesa Michaiła Chodorkowskiego dziesięciu lat więzienia.

Jeśli Litwa nie zdoła się porozumieć się z Moskwą, od piątku do 1 czerwca rosyjskie firmy będą miały prawo wysłać na Litwę jedynie 1,8 mln zamiast planowanych wcześniej na ten czas 2,25 mln ton ropy. Na dodatek ten kontyngent - do tej pory w większości posiadany właśnie przez Jukos - teraz ma być realizowany przez kilka ściśle powiązanych z Kremlem lub wręcz bezpośrednio kontrolowanych przez państwo koncernów energetycznych, takich jak Łukoil czy Rosnieft.

Zdaniem amerykańskich ekspertów Kreml szykuje się teraz do przejęcia większościowych udziałów w litewskiej rafinerii w Możejkach - przedsiębiorstwie jak mało które spełniającym kryteria firmy o znaczeniu strategicznym. Wystarczy, że jakaś rosyjska firma przejmie udziału Jukosu.

29 marca prezes Łukoilu Vagit Alekpierow w rozmowie z dziennikarzami dał do zrozumienia, że jego koncern rozpocznie negocjacje z Jukosem w sprawie wykupienia 53,7 proc. udziałów, jakie Jukos ma w rafinerii Możejki. Alekpierow nie ukrywał, że stanowisko rządu litewskiego nie będzie w negocjacjach brane pod uwagę.

Wilno nie chce, by inna rosyjska firma przejęła z rąk Jukosu kontrolę nad rafinerią. Litewski rząd chciałby powiększyć swój udział o 9,72 proc. do 50,48 proc. wszystkich udziałów w rafinerii - w ten sposób gwarantując sobie decydujący głos. Wszystko wskazuje na to, że litewskiemu rządowi ten manewr się nie powiedzie.

Litewski rząd szuka innego inwestora strategicznego, który nie bałby się zawalczyć o udziały Jukosu w rafinerii. Dla litewskich polityków - pisze w swej analizie Fundacja Jamestown - jest jednak jasne, że Litwę czekają teraz trudne chwile. Moskwa już w przeszłości zakręcała litewski kurek z ropą doprowadzając Wilno na skraj katastrofy.

Litwa zawarła porozumienie w 2002 r. właśnie z Jukosem mając nadzieję, że to prywatne przedsiębiorstwo, zarządzane zgodnie z amerykańskimi standardami, nie będzie używać kontraktów do prowadzenia gier politycznych. W 2004 t. Możejki przerobiły 9 mln ton ropy.

Ten, kto kontroluje Możejki, nie tylko trzyma rękę na litewskim rynku paliw. Możejki to także największy litewski płatnik podatków, dzięki któremu powstaje mniej więcej 10 proc. litewskiego produktu krajowego. - To sprawa bezpieczeństwa narodowego, będziemy walczyć - zapowiadają litewscy politycy.