Co ma Agora do mafii paliwowej

Mafia paliwowa finansowała budowę warszawskiej siedziby spółki Agora, wydawcy ?Gazety Wyborczej? - miał zeznać prokuratorom Andrzej Czyżewski. Opowiedział o tym dziennikarzom Antoni Macierewicz, poseł RKN

Posłowie sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu i prokuratorzy kolejny dzień przesłuchiwali Czyżewskiego przez internet. Nie chce on złożyć zeznań osobiście, bo jest poszukiwany listem gończym i gdyby przyjechał z Niemiec do Polski, groziłoby mu aresztowanie.

Według relacji posłów z komisji Czyżewski opowiadał wczoraj o powiązaniach mafii paliwowej z prokuratorami, służbami specjalnymi i mediami. Posłowie wstrzemięźliwie relacjonowali rewelacje Czyżewskiego.

Tylko Antoni Macierewicz z RKN postanowił ujawnić na konferencji prasowej fragmenty pisma Czyżewskiego, które 23 lutego otrzymała komisja.

Czyżewski twierdzi w nim, że nowa siedziba Agory powstała m.in. za pieniądze z paliwowych przekrętów. Finansować inwestycje miały rzekomo firmy należące do - czytał Macierewicz - "grupy J. Kułakowskiego i A. Grochulskiego zarejestrowane w Wiedniu".

Andrzej Grochulski kierował kilka lat temu szczecińską spółką BGM Petrotrade Poland, której wspólnikom prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe na 280 mln zł.

J. Kułakowski to - według Macierewicza - funkcjonariusz Wojskowych Służb Informacyjnych, posiadacz potrójnego obywatelstwa obecnie zamieszkały w Hamburgu. Obaj mieli prowadzić razem interesy na Pomorzu z ramienia wiedeńskiego kierownictwa mafii.

"Przez jedną z ich spółek, formalnie budowlanych - Wera GmbH - przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory. Zasłoną dla tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Adama Michnika" - czytał dziennikarzom Macierewicz pismo Czyżewskiego.

Na trop rzekomych powiązań mafijnych Agory mieli wpaść funkcjonariusze komendy miejskiej policji w Szczecinie i Adam Zadworny, dziennikarz tamtejszego oddziału "Gazety". Ten ostatni - relacjonował Macierewicz - miał z tego powodu rzekomo jakieś kłopoty. Jakie? Ani Czyżewski w liście do komisji, ani Macierewicz wczoraj na konferencji nie powiedzieli.

Macierewicz przekonywał potem, że jedynie przytoczył fragment pisma Czyżewskiego o Agorze, aby pokazać mechanizm związków korupcyjno-mafijnych w mediach. Zastrzegał, że konieczna jest weryfikacja informacji świadka. Mimo to wysoko oceniał jego wiarygodność. - Zeznania pana Czyżewskiego uzyskały bardzo zasadnicze potwierdzenie w zeznaniach ludzi związanych z tymi spółkami, które były infiltrowane, manipulowane bądź używane przez służby specjalne. Te zeznania nam się pokrywają, zarówno jeśli chodzi o osoby, jak i mechanizmy - twierdził Macierewicz, choć przykładu tego, co się komisji pokrywa, nie podał.

Pozostali posłowie dystansowali się od wystąpienia Macierewicza. Zapewniali, że nie uzgadniał z nimi ujawnienia treści pisma Czyżewskiego. - Ten typ danych wymaga niezwykle starannej weryfikacji. Nie został wyselekcjonowany. Jest pokazany jako charakterystyczny, reprezentatywny, symptomatyczny dla tego, co oferuje świadek - zastrzegał poseł Konstanty Miodowicz z PO. - Jeżeli opinia wypowiadana z pozycji naszej komisji kogoś uraziła, to choć jej nie podzielam, przepraszam.

Helena Łuczywo, która z ramienia zarządu Agory nadzorowała budowę siedziby firmy, skomentowała: - Uważam, że komentowanie Macierewicza i Czyżewskiego nie ma najmniejszego sensu. Ale dla porządku powiem, że żadna Wera GmbH w budowie naszej siedziby nie uczestniczyła. Czyżewski z Macierewiczem mogliby się chociaż wysilić i nadać swoim wymysłom jakiś pozór prawdopodobieństwa.

Komentarz Piotra Pacewicza

Dla ukrycia naszych powiązań z mafią paliwową zbudowaliśmy imperium Michnika na terenie dawnej stacji benzynowej przy ul. Czerskiej 8/10 w Warszawie

Ale skoro prawda wyciekła, przyznajmy, że od czasów Okrągłego Stołu finansował nas ośrodek wiedeński, a zasłoną tej operacji był udział w budowie tejże siedziby Agory paliwowej firmy stryja pana Kuny bądź też Żagla, skądinąd tajnego współpracownika (TW) prowadzonego przez Władimira Ałganowa.

Przetransferowane z Wiednia pieniądze przeznaczone były dla Lwa Rywina, ale ten nas niestety zdemaskował.