Samorządy alarmują, że pieniądze, jakie dostają na utrzymanie szkół z budżetu państwa, nie są wystarczające. Tylko w tym roku do utrzymania placówek oświatowych np. Lublin będzie musiał dołożyć 63 miliony złotych, a Kraków - 150 milionów.
Zdaniem lokalnych władz sytuację pogarsza to, że zasady podziału pieniędzy na oświatę zmieniają się co roku. - To utrudnia nam wywiązywanie się z ustawowych obowiązków - argumentuje Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania urzędu miasta w Lublinie. I dodaje: - Budżet miejski przygotowujemy w oparciu o zapowiedzi ministra edukacji dotyczące sumy, jaką otrzymamy z budżetu państwa. I nagle, kiedy budżet jest już uchwalony, okazuje się, że subwencja będzie mniejsza, niż minister zapowiadał. Na przykład w tym roku o 4 mln.
Miasta domagają się zmiany sposobu finansowania oświaty. W imieniu kilkudziesięciu gmin do Trybunału Konstytucyjnego ma lada dzień wystąpić Łódź. Jej prezydent będzie się domagać stwierdzenia niezgodności z konstytucją części zapisów Karty Nauczyciela (chodzi m.in. o ustalony w niej maksymalny czas pracy nauczyciela, co nie pozwala zmniejszyć liczby zatrudnianych nauczycieli). Miasta chcą, by Trybunał rozstrzygnął, czy zgodne z konstytucją są też zapisy ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego i ubiegłorocznego rozporządzenia ministra edukacji o podziale oświatowej subwencji.
- Uznaliśmy wspólnie, że Trybunał szybciej wyda orzeczenie, jeżeli wystąpi do niego jeden samorząd - uzasadnia Dumkiewicz-Sprawka. Miasta zrzeszone w Związku Miast Polskich i Unii Metropolii Polskich podejmować będą uchwały z poparciem tej inicjatywy.