Kawałek Luwru w Warszawie

Zobaczyć w Warszawie obrazy, które na co dzień zdobią Luwr i Musee d'Orsay, to się zdarza raz na tysiąc lat. Arcydzieła francuskiego malarstwa od jutra na Zamku Królewskim

Wśród arcydzieł wymienię cztery obrazy, dla których warto pójść do Zamku Królewskiego. Będą to Georgesa de la Tour "Opłakiwanie św. Sebastiana", "Modlitwa przed posiłkiem" Chardina, "Rodzina chłopska" braci Le Nain i "Dziewczęta nad brzegiem Sekwany" Courbeta. Ale wśród dzieł Courbeta poleciłabym także romantyczny portret dwojga kochanków, a spośród innych płócien XIX-wiecznych dorzuciłabym "Kuszenie św. Antoniego" Paula Cezanne'a, gdzie wczesny, przesycony erotyzmem, poczuciem winy i grzechu Cezanne właśnie zamienia się w późniejszego chłodnego analityka brył.

Dwóch Sebastianów

Twórcy wystawy mieli karkołomne zadanie pokazania rozwoju malarstwa francuskiego w ciągu ostatnich pięciu wieków przy pomocy 120 obrazów. Wybrnęli z niego dobrze. Może nieco za dużo jest sztuki dworskiej francuskiego baroku, która w masie, jak to wiadomo z Luwru, bywa ciężka do przełknięcia. Ale za to mamy gratyfikację w postaci absolutnych arcydzieł.

"Opłakiwanie św. Sebastiana" pokazane na samym początku ekspozycji to obraz ikona. To kamień milowy w barokowym malarstwie francuskim, ale i wyjątkowe zjawisko w sztuce Europy. La Tour stworzył własną odmianę caravaggionizmu, czyli malarstwa, które za główny swój temat obiera dramatyczną walkę świateł i cieni: postacie monumentalne, jak z kamienia, jakby zeszły z portali gotyckich katedr, pochylają się nad ciałem świętego. Św. Irena podnosi jego rękę, badając puls. La Tour namalował moment przejścia między życiem a śmiercią.

Obok tego słynnego płótna na wystawie jest dzieło mało znane: piękny "Św. Sebastian opatrywany przez św. Irenę" z muzeum w Bordeaux, autora identyfikowanego jako Mistrz świecy (Mettre de la chandelle). Pokazuje scenę o kadr wcześniejszą: Święta Irena wyjmuje z ciała świętego męczennika strzałę. Wszystko oświetla blask świeczki włożonej w papierowy abażur.

Króliki i wulkany

Tak właśnie skonstruowano ten pokaz, by obok dzieła sztandarowego było coś nie tak słynnego, na co jednak na pewno zwrócimy uwagę. Drugie objawienie to niezwykła "Martwa natura z parą królików" Chardina (Muzeum Pikardyjskie w Amiens), mistyczna, o rozproszonym świetle - osiemnastowieczne realistyczne vanitas. Z mistrzów martwych natur co wrażliwsze oko wyłowi też "Koszyk ze szkłem" alzackiego malarza Sebastiana Stosskopfa (muzeum w Strasburgu) oraz "Martwą naturę z brzoskwiniami" Louise'a Moillon (muzeum w Tuluzie).

Bo nie tylko Luwr, ale i inne francuskie zbiory złożyły się na tę wystawę. Jak informuje Przemysław Mrozowski, kurator wystawy ze strony polskiej, aż 80 proc. obrazów pochodzi ze stałej ekspozycji muzeów, nie z magazynów. To świadczy o wysokiej randze pokazu.

Ale na wystawie prócz dzieł wybitnych znajdziemy też ciekawostki, obrazy warte chwili uwagi ze względu na treść. "Wybuch Wezuwiusza" Volaire'a świadczy o XVIII-wiecznej fascynacji groźnymi zjawiskami natury. "Triumf Marata" Louis-Leopolda Bailly z 1794 r. pokazuje, że rewolucja francuska była źródłem tematów dla popularnych w tym czasie obrazów-reportaży.

W zestawie znajdziemy też wielkie malarstwo klasycyzmu i romantyzmu (David, Ingres, Gericault i Delacroix). Zaś obok Degasa, Moneta, Gauguina, Picassa i Balthusa zobaczymy abstrakcjonistów: Pierre'a Soulages, Aurelie Nemours, Niele'a Toroniego i Eugene'a Leroy.

To już wiadomo

Wystawa ma świetne i interesujące obrazy, mniej porywający jest może jej koncept merytoryczny. Nie ma nic bardziej oczywistego niż wiadomość, że malarstwo to rozgrywka światła i cienia. Prawdopodobnie jednak twórcy wystawy chcieli nam ukazać malarstwo francuskie jako spójną całość. Przekonać nas, że historia to nie ciąg rewolucji i zerwań, tylko dziedziczenia, że impresjonizm tkwi w tradycji francuskiej, że Monet i Sisley wyrastają z dokonań Lorraina, Poussina i Davida.

Wystawa tę ciągłość pokazuje, a przy tym jest zastrzykiem porządnej malarskiej treści. Bardzo potrzebnym wobec luk w krajowych kolekcjach. Trzeba ją potraktować jako namiastkę podróży przez muzea francuskie. I napatrzeć się, ile wlezie.

"Cienie i światła. Arcydzieła malarstwa francuskiego 1600-2000", Zamek Królewski w Warszawie, od 19 marca do 19 czerwca, komisarze wystawy Fabrice Hergott i Emmanuel Starcky, ze strony polskiej Przemysław Mrozowski.