Włochy mają w Iraku 3 tys. żołnierzy i jest to czwarty co do wielkości kontyngent po amerykańskim, brytyjskim i południowokoreańskim. We wtorek parlament w Rzymie zgodził się przedłużyć misję o kolejne pół roku. Jednak Berlusconi, dotychczas twardo broniący obecności wojskowej w Iraku, oświadczył w telewizji RAI: - Od września zaczniemy stopniową redukcję liczby żołnierzy, ponieważ domaga się tego nasza opinia publiczna.
Premier zapewnił, że wycofanie nastąpi w porozumieniu z sojusznikami i zależy od tego, kiedy rząd iracki będzie zdolny stworzyć struktury bezpieczeństwa. Berlusconi rozmawiał już o tym z brytyjskim premierem Tonym Blairem i - jak stwierdził - doszedł do wniosku, że wycofania oczekuje opinia publiczna w obu krajach - Włoszech i Wielkiej Brytanii.
Większość Włochów jest przeciwna obecności w Iraku. Żądania wycofania kontyngentu nasiliły się ostatnio po śmierci zastrzelonego omyłkowo przez Amerykanów agenta włoskiego wywiadu, który jechał na bagdadzkie lotnisko z uwolnioną zakładniczką.
W tym tygodniu wycofywanie wojsk rozpoczęły dwa inne państwa - Holandia i Ukraina. Do domów w poniedziałek wróciło 150 Holendrów, następnego dnia podobna liczba Ukraińców (na zdjęciu obok powitanie wracających Ukraińców). W Iraku przebywa jeszcze ok. 800 żołnierzy holenderskich i półtora tysiąca ukraińskich.
Również na Ukrainie atmosfera wokół pobytu wojsk w Iraku jest zła po omyłkowym zastrzeleniu żołnierza z tego kraju przez Amerykanów 8 marca. Trzech na czterech Ukraińców jest za wycofaniem. Nie jest jasne, kiedy żołnierze ukraińscy z dywizji wielonarodowej pod polskim dowództwem całkowicie opuszczą Irak. Prezydent Wiktor Juszczenko zapowiadał, że będzie to październik, ale minister obrony Anatolij Hrycenko powiedział później, że część żołnierzy może pozostać jeszcze do końca grudnia.