Po terenie byłej kopalni odkrywkowej węgla brunatnego jeżdżą buldożery. Na ugorze koło sztucznego jeziora, które powstało po zalaniu wodą dawnych wyrobisk, obok nieczynnej gigantycznej elektrowni, w miejscowości Boxberg w Saksonii powstaje wielkie usypane z ziemi ucho. Lewe ucho.
W prywatnym anatomiczno-astronomicznym systemie rzeźbiarza Jarosława Kozakiewicza każdy otwór w ludzkim ciele odpowiada jednej z planet układu słonecznego. Lewe ucho to dla niego planeta Mars.
Sześć lat temu zbudował makiety obiektów, które wówczas miały wymiar całkowicie utopijny. Ucho, nos, oczy, odbyt, pępek, wagina/penis były w jego wyobraźni ogromnymi wzniesieniami w ziemi z zagłębieniem w środku. Pokazywały ciało ludzkie jako część porządku kosmicznego. Kozakiewicz nazwał cykl swoich rzeźb "Pejzażami".
To, że jedna z nich będzie realizowana, i to w wielkiej skali, okazało się dwa lata temu. Artysta przysłał swój projekt na konkurs na zagospodarowanie zdewastowanego przez przemysł terenu. Międzynarodowe jury odrzuciło pięć innych koncepcji i wybrało jego.
Początkowo ucho miało wyłonić się z ziemi w miejscowości Uhyst, ale tam warunki geologiczne okazały się niedobre. Wybrano lokalizację po drugiej strona sztucznego jeziora Bärwalde w miejscowości Boxberg. Ucho będzie w całości usypane z ziemi, co wpisuje się w ekologiczne założenia projektu. Wokół będzie tylko mur oporowy zasypany ziemią, który ma zabezpieczać budowlę przed osuwaniem się. Na uchu posiana zostanie trawa.
Kształtowanie ziemi ma być ukończone w 2006 r. Następnym etapem prac będzie wybudowanie w uchu amfiteatru.
Rzeźba ma mieć długość 350 metrów, szerokość - do 250 metrów, a najwyższe wzniesienia ma sięgać 18 metrów. Dla realizacji swojej wizji Kozakiewicz przyjął skalę 1: 500 000
W "małżowinie" ucha znajdzie się okrągła scena, która jest pół miliona razy mniejsza niż Mars w przekroju. Jeśli ucho w Boxbergu jest Marsem, to Ziemią jest Frombork w Polsce, czyli miasto, w którym Kopernik napisał swoje dzieło o układzie słonecznym. Odległość między miastami pomnożona przez pół miliona daje dystans między Ziemią a Marsem.
Jednak ten, kto w przyszłości przyjedzie do Boxbergu na przechadzkę po pofałdowanym parku, nie musi wiedzieć o tych wszystkich wyliczeniach. Fantazja artystyczna idzie swoim torem, a wrażenia człowieka, który znajdzie się w pejzażu - swoim. Że obiekt ma formę ucha, będzie widać tylko na zdjęciu lotniczym.
- Fascynuje mnie to, że może istnieć krajobraz, który się tylko przeczuwa - mówi artysta. - Nie chodzi o to, by człowiek wiedział, że jest w ludzkim uchu, ale by czuł bliskość form i swój związek z ziemią.
Swój projekt nazywa obroną przez niewłaściwym wykorzystaniem technologii i niszczeniem biosfery.
Taki też ma cel całe przedsięwzięcie prowadzone na Łużycach. Ucho Kozakiewicza jest częścią rekultywacji terenów poprzemysłowych prowadzonych od lat 90. na obszarze ok. 1 tys. km kw. Kiedyś na tym obszarze było kilkanaście kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Dzisiaj sadzi się drzewa i zakłada sztuczne jeziora.
Dla kogo, skoro wraz z upadkiem przemysłu wynieśli się stąd ludzie? Dla turystów i dla tych, którzy kiedyś zechcą tutaj budować lub wynajmować letnie domy. Do Berlina jest nieco ponad 100 km.
Projekt Kozakiewicza wpisuje się w gatunek obecny w sztuce od końca lat 60. , który określa się mianem Land Art, sztuka ziemi. Jej najsławniejszą realizacją jest Spiral Jetty (spiralna grobla) na Słonym Jeziorze w stanie Utah w USA usypana w 1970 r. z kamieni przez Roberta Smithsona. To monumentalna rzeźba abstrakcyjna w pejzażu. Dziś jesteśmy na nowym etapie - utopii użytkowej, która nie jest wyzwaniem rzuconym zagubionemu w świecie człowiekowi, ale powstaje na zamówienie lokalnej społeczności i przybiera kształt antropomorficzny.
Prezentacja projektu oraz twórczości Jarosława Kozakiewicza, 17 marca o godz. 18, Zachęta w Warszawie, prowadzenie prof. Waldemar Baraniewski