Nastała moda na Czechy

Jeszcze niedawno śmieszyły nas czeskie słowa i filmy. Dziś chcemy ich poznać jak najwięcej. Nastała moda na Czechy

Przyczyny takiego zainteresowania Czechami są co najmniej dwie. Po pierwsze - to nasi sąsiedzi, po drugie - dość bogaci i atrakcyjni. - Praga to najbliższa nam prawdziwie europejska stolica. Z doświadczenia wiem, że kto był tam raz, ten wraca, choćby na weekend, po łyk dobrego piwa i wielkomiejskiego powietrza. W ciągu kilku ostatnich lat zainteresowanie wycieczkami wzrosło przynajmniej o połowę - mówi Jan Niziuta, współwłaściciel warszawskiego biura podróży Astro.

Od kilku lat wycieczki do Czech, zwłaszcza do Pragi, sprzedają się u niego na pniu.

Ale jest jeszcze jedna, ważniejsza przyczyna. Zarobki w Czechach są wyższe (średnia pensja brutto ok. 3 tys. zł), a bezrobocie niższe (8,3 proc.), więc wielu Polaków szuka tam szczęścia. Najwięcej - budowlańców. W Polsko-Czeskiej Izbie Handlowej twierdzą, że nasze przygraniczne firmy budowlane wygrywają przetargi na duże remonty, np. szpitali czy szkół. Hitem w Czechach są nasze plastikowe okna. Właściciele średnich firm otwierają tam filie. Co czwarty stragan w Ostravie jest już polski, Polacy otwierają też w Czechach kwiaciarnie. W ub.r. w Ostravie i okolicy Polacy otworzyli 25 małych i średnich przedsiębiorstw.

Moda na Czechy ma też inny wymiar. Tłumy chcą się uczyć wymawiać trudne zlepki spółgłosek krtek (kret) i hrnce (garnki). - Mamy tak dużo chętnych, że musieliśmy uruchomić dodatkowe kursy. Zamiast jednego dziennie prowadzimy po dwa - mówi Monika Wojciechowska z Czeskiego Centrum w Warszawie.

W Centrum Czeskich Towarów przy Marszałkowskiej ciągle ruch. Ludzie przychodzą po kubki, talerze, poszewki na pościel z Krecikiem, bohaterem czeskiej bajki, kryształowe żyrandole, porcelanę, wyroby Jablonexu. No i oczywiście warzaki - kubki do podgrzewania potraw, praktycznie nigdzie poza Czechami nie do dostania. - Mamy bardzo dużo klientów i to nie tylko Polaków. Stale odwiedzają nas Niemcy - mówi Małgorzata Pieciukiewicz, współwłaścicielka Centrum.

W księgarni Natolińska: - "Jak Krecik sprawił sobie spodenki", "Jak Krecik uzdrowił myszkę", "Krecik i samochodzik" to teraz hit.

Kto nie pamięta jarmilek? Te bawełniane czółenka produkowane w Czechach od prawie pół wieku zrobiły u nas furorę w latach 70. i 80, potem słuch o nich zaginął. Teraz znów wróciły, można je kupić np. w warszawskim sklepie Pepegi czy też na bazarach.