Do pierwszego zamachu doszło w finansowej dzielnicy Manilii. W eksplozji bomby w miejskim autobusie zginęło tam trzy osoby, a około 20 zostało rannych. Do kolejnego wybuchu doszło w zajezdni autobusowej w mieście Davao. Zginęło w nim pięć osób. Trzecia bomba eksplodowała w centrum handlowym w General Santos. Wybuch zabił trzy osoby i ranił co najmniej 30.
O tym, że za zamachami stoją członkowie ugrupowania Abu Sayyaf poinformował jego rzecznik. Oświadczył on, że seria wybuchów "była prezentem walentynkowym dla prezydent Filipin - Glorii Arroyo".