Grażyna Ryń wypowiedziała się w "Gazecie", bo na sobotnim zjeździe opolskiej Ligi nie dopuszczono jej do głosu: - U nas powstał chory układ. Nie możemy się nawet wypowiedzieć, a nie chcemy być okłamywani, że wszystko jest OK.
Prowadzący obrady prezes LPR w województwie Edward Rycharski nie udzielił też głosu człowiekowi, który chciał się zapisać do partii, ale nikt nie chce przyjąć od niego deklaracji członkowskiej. - Ten pan był w SLD - uciął dyskusję Rycharski. - A to zamyka przed nim partyjne szeregi.
W poniedziałek po południu szef LPR w Opolu Tomasz Banaszewski przysłał nam pismo, że zawiesza panią Ryń w trybie natychmiastowym i że składa wniosek o wyrzucenie jej z partii. "Jej wypowiedź dla "Gazety" dotycząca rzekomego konfliktu w strukturach LPR jest skandaliczna i przeciwko niej protestuję" - napisał Banaszewski.
Godzinę później dostaliśmy pismo od samego prezesa Rycharskiego. Wypowiedź Ryń to dla niego "prowokacja", "próba wywołania skandalu i zdyskredytowania dobrego imienia partii". "Niezwłocznie zrobię wszystko, by wykluczyć ją ze struktur LPR" - zapowiedział.
Grażyna Ryń do winy się nie poczuwa:- Każdy ma prawo mówić prawdę, a tak stanowcza reakcja władz regionalnych świadczy, że się boją prawdy o tym, iż u nas się nie rozmawia otwarcie.
A wyrzucenia z partii Ryń się nie boi:- Nie można nikogo jednoosobową decyzją wyrzucić. Musi się najpierw zebrać zarząd, członkowie wypowiedzieć, odbyć sąd.